piątek, 12 kwietnia 2013

Wyzwanie fotograficzne- dzien 4

Zimna krew- to pierwsze co przyszlo mi na mysl po zapoznaniu sie z tematem ZIMNY.

Dzisiaj mialam okazje szczelic fote probowkom z krwia, ale wolalam sie skupic na uspokojeniu swojego dziecka, dla ktorego pobranie krwi bylo niemalym przezyciem. Dodam, ze kiedys, kazde pobieranie krwi konczylo sie dla mnie odlotem i juz sam widok tej czerwonej cieczy przyprawial mnie o mdlosci.

Dopiero jakis czas po tym jak zostalam mama dotarlo do mnie, ze nadeszla najwyzsza pora na to, zeby z widokiem krwi sie oswoic. Tym bardziej, ze tatus nigdy nie kwapil sie do towarzyszenia swojemu dziecku podczas tych wizyt w przychodni, ktore wiazaly sie z jakimkolwiek uzyciem igly (rutynowe szczepienia, itp.).Swierdzil, ze na pewno nie bedzie spokojnie patrzyl jak ktos zadaje bol jego synkowi i zazartowal, ze mogloby sie to skonczyc pobiciem przez niego pielegniarek ;) Zawsze wolal przeczekac ten najbolesniejszy moment przed przychodnia, po to by przytulic i uspokoic Teomana jak juz bylo po wszystkim. Najgorsze bylo pierwsze pobieranie krwi u mojego kilkudniowego Cypiska. Pamietam, ze razem z malym ryczalam jak bobr, kiedy nacinali mu miniaturkowa stopke.. 

Odbieglam troche od tematu wyzwania, wiec czas przejsc do rzeczy. Zimna krew musielismy zachowac ze swoim mezem po tym jak nasze dziecko mialo spotkanie ze skorpionem (o zdarzeniu pisalam kilka postow wstecz). Na pewno nie bylo to latwe, ale udalo sie..Dopiero po znalezieniu sie w szpitalu, kiedy Teoman mial juz zalozona kroplowke i podane leki przeciwbolowe, wyszlam na zewnatrz oddzialu ratunkowego, na ktory go przyjeto, po to zeby swobodnie rozkleic sie poza zasiegiem malych oczek..Wyjsc nie chcialam, bo przy dziecku to sie czlowiek jeszcze jakos trzyma..Zgodzilam sie zaczerpnac swiezego powietrza za namowa meza, ktory zdazyl doprowadzic sie do porzadku wylewajac sobie na glowe butelke zimnej wody oraz 'dajac sobie (tradycyjnie) w pluco' wkrotce potem jak przekazal dziecko w rece lekarzy..

'Krwistych zdjec' dostarczyl mi kolejny odcinek Dyzuru (PULS TV), do ktorego ogladania zaczelam sie przymuszac jakis czas temu w ramach realizacji mojego planu oswajania sie z krwia..










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz