wtorek, 21 czerwca 2011

Dzien Ojca :)

W Turcji Dzien Ojca co roku obchodzony jest w trzecia niedziele czerwca. Tym razem padlo na 19- sty dzien tego miesiaca. Niestety nie zdaze juz rozpisac sie na ten temat, bo za okolo godzine ja i Teo wyruszamy do Bergamy, o czym pisalam juz wczesniej. Nastepne posty za jakies 3 tygodnie, a moze nawet za miesiac, jesli nie bedzie nam sie chcialo zbyt predko wracac ;) 
Jeszcze tylko zdjecia  Teomana z tata (te zostaly zrobione kilka miesiecy temu):


czwartek, 16 czerwca 2011

Duszone baklazany z pomidorami, Kisir

Juz dawno nie zamiescilam zadnego przepisu, wiec dzis dwa. Pierwszy to baklazany, ktore zrobilam wczoraj na kolacje, a drugi to- kisir, ktory przygotowalam dzisiaj.

Duszone baklazany
Skladniki (dla 3 osob)
3 baklazany
duza cebula
2 papryki (moze byc tylko zielona lub zielona z czerwona)
3 pomidory
4 zabki czosnku
oliwa z oliwek lub olej
sol, pieprz, czubata lyzeczka cukru
mieta swieza lub suszona

Baklazany umyc, nie obierac calkowicie, a tylko 'wypaskowac' wzdluz, tak jak na zalaczonym zdjeciu (3-4 paski na kazdym baklazanie). Przekroic wzdluz na polowy i moczyc w osolonej wodzie okolo 30 minut. Umyc pozostale warzywa. Cebule i papryki pokroic w kostke, a nastepnie podsmazyc na kilku lyzkach oliwy. Jak beda juz prawie miekkie, dodac odcisniete z wody i pokrojone w kostke baklazany, podsmazyc wszystko razem, dolac troche oliwy (baklazan chlonie ja jak gabka). Dodac cukier i sol do smaku, dusic pod przykryciem okolo 10 minut, po czym dodac sparzone, obrane ze skory i pokrojone w kostke pomidory, miete, pieprz oraz starty na drobnych oczkach lub drobno posiekany czosnek. Dusic az do miekkosci warzyw. Danie to najlepiej smakuje nam z pilavem z ryzu lub kaszy albo z makaronem typu spaghetti. Smacznego :)
P.S. O tym, ze niektorzy dodaja odrobine cukru niemal do wszystkich potraw z baklazana, nie tak dawno temu poinformowala mnie moja turecka mama. Rzeczywiscie nadaje on jeszcze lepszy smak 'patlicanom', wiec tak jak ona zaczelam przemycac te jedna lyzeczke ;)





Kisir (czyt.kysyr)
Skladniki dla ok. 4 osob (ale jak ktos sie przystawi to moze nie wystarczyc ;))
2,5 szklanki 'ince bulgur'- drobniutka kasza, ktora mozna zastapic kuskusem
2 szkl. wody (wrzacej)
1/3 szkl. oliwy
1 lyzeczka koncentratu pomidorowego
1 lyzeczka soli
'pul biber'(sproszkowana a raczej splatkowana ostra papryka) lub pieprz
mieta suszona lub swieza
sok z cytryny                                                            
         ogorek zielony
         2 pomidory
         1 papryka zielona lub czerwona
         liscie salaty (okolo 10)
         peczek zielonej cebulki
         natka pietruszki (pozdrowienia dla Natki ;)
 a do tego wszystkiego wiadro wody ;) (Po zjedzeniu kisiru bardzo chce sie pic)

Kasze przepatrzec czy nie ma w niej  'paprochow', a nastepnie zalac dwiema szklankami wrzatku, przykryc i odstawic do napecznienia. Do przygotowania kısıru z podanej przeze mnie ilosci kaszy, najlepiej nadaje sie wielki garnek- latwo bedzie wszystko wymieszac.
Dosyc drobno pokroic wczesniej umyte: ogorek, pomidory, papryke, liscie salaty, zielona cebulke i natke pietruszki.
Kiedy kasza juz wyrosnie (zazwyczaj wystarcza na to czas jaki zajmuje krojenie wyzej wymienionych skladnikow), dodajemy do niej koncentrat pomidorowy, oliwe z oliwek, sok z cytryny, sol, pieprz, miete i dokladnie mieszamy. Nastepnie dodajemy pozostale skladniki i ewentualnie dosalamy oraz dolewamy soku z cytryny jesli dalismy go wczesniej za malo. Wszystko razem mieszamy, ale delikatnie, zeby nie zrobila sie z tego jakas ciapa ;)
Najlepszym towarzystwem dla kısıru sa ogorki kiszone i marynowane ostre papryczki oraz szklaneczka tureckiej herbaty :)
Smacznego!
Kasza po dodaniu koncentratu, oliwy i przypraw




I jeszcze ostatnie zdjecia Teomana- sprzed kilku dni, jak sama data wskazuje:


Moj niezastapiony pomocnik :)
Dobrze, ze dziadek Saban tego nie widzi..
Oberwaloby sie mamie za wykorzystywanie wnusia ;)


 

środa, 15 czerwca 2011

Daleka droga przed nami..

Juz niedlugo Teo znow zobaczy sie ze swoja turecka babcia i tureckim dziadkiem :) Do Bergamy, w ktorej mieszkaja, pojedziemy na slub i wesele cioci Teomana- Fatoş. Po powrocie opisze jak wygladaja tureckie zwyczaje zwiazane z tymi szczegolnymi wydarzeniami. A juz teraz, na podstawie zareczyn przyszlej mlodej pary, w ktorych mielismy okazje uczestniczyc ponad rok temu oraz poniekad na podstawie doswiadczen z wlasnego slubu i wesela, moge smialo stwierdzic, ze bedzie co opisywac..wyjsc za maz czy ozenic sie w Turcji zgodnie z tutaj panujaca tradycja to nie takie 'hop-siup' jak slub i wesele w Polsce ;) Mnostwo tu ceregieli o jakich nam sie nie sni, ale wiekszosc z nich ma swoj niepowtarzalny urok i sprawia, ze tych kilka wyjatkowych dni gleboko zapada w pamiec nie tylko mlodej parze, ale rowniez gosciom weselnym. Szczegolnie wtedy jesli ci goscie sa obcokrajowcami :) 
     Poki co kilka zdjec Teomana z babcia i dziadkiem. Zostaly zrobione w zeszlym roku w Izmirze, przez ktory przejezdzamy za kazdym razem kiedy wybieramy sie do Bergamy i kiedy wracamy stamtad do naszego domu.




poniedziałek, 13 czerwca 2011

Miejska dzungla

Kiedy pierwszy raz przylecialam do Turcji, jedna z tych rzeczy, ktore mnie zdziwily, wrecz wprawily w oslupienie bylo to, co dzieje sie na tutejszych ulicach. Tego sie nie da opisac. To trzeba zobaczyc. Ludzie przechodza na druga strone jezdni na calej jej dlugosci, nawet jesli tak zwana zebra znajduje sie calkiem blisko. Jednak trzeba tez przyznac, ze dosyc czesto mozna isc, isc i jeszcze raz isc, zanim przejscie dla pieszych pojawi sie na horyzoncie. Gdy juz tam dotrzemy, nie wazne czy jestes emerytem, matka z dzieckiem czy schorowanym staruszkiem..doczekanie sie na takiego litosciwego i wspanialomyslnego kierowce, ktory pozwoli nieborakowi- pieszemu przejsc na druga strone ulicy, graniczy niemal z cudem. Jesli przejscie jest z sygnalizacja swietlna, to jestesmy prawie uratowani. Prawie, bo wedlug niektorych kierowcow czerwone swiatlo czasem oznacza 'w polowie zielone' ;) Podsumowujac: przejscie na druga strone jezdni to nie lada wyzwanie, a piesi slalomujacy pomiedzy przejezdzajacymi autami, swym zachowaniem przypominaja czesto potencjalnych samobojcow.

Tutejsi kierowcy kochaja klakson. Uzywaja go z takim zamilowaniem, ze podczas pierwszego dnia jaki spedzilam w tym kraju, wydawalo mi sie, ze co chwile przejezdza jakis orszak weselny.
Sa bardzo niecierpliwi, ale chyba trudno sie dziwic skoro na wiekszosci miejskich ulic panuje tlok (w Turcji zyje ponad 76 milionow ludzi)
A oto moja interpretacja niektorych przypadkow uzycia klaksonu przez Turkow (z przymruzeniem oka ;)
  • CO TY TU JESZCZE ROBISZ SLAMAZARO- kierowcy czekajacy na zmiane swiatla z czerwonego na zielone, jak tylko zaswieci sie zolte, trabia niemilosiernie na tych kierowcow, ktorzy znajduja sie tuz przed sygnalizatorem
  • ANI MI SIE WAZ! I TAK PRZEJADE CHOCBY NIE WIEM CO!- kierowcy trabia ostrzegajac pieszych, ktorzy czaja sie, zeby przejsc na druga strone ulicy i zazwyczaj jedna noga lub nawet obiema sa juz na jezdni 
  • JADE PIERWSZY I BASTA!- a) kierowcy trabia na innych kierowcow, ktorzy probuja wlaczyc sie do ruchu. b) dojezdzajac do skrzyzowania, ten kierowca, ktory ma pierwszenstwo trabi, zeby przypomniec o tym pozostalym kierowcom
  • UWAGA JADE- kierowcy trabia na pieszych, ktorzy sa przed nimi, poruszaja sie w tym samym kierunku i nadjezdzajacego auta moga nie zauwazyc. To raczej nie powinno draznic, w koncu jakby nie bylo kierowca robi przysluge pieszemu. Tylko, ze ten przypadek czesto wykorzystywany jest przez tak zwanych 'okuz'ow, ktorzy trabia po to, zeby zwrocic na siebie uwage idacej poboczem dziewczyny czy kobiety.
Poza tym niektorzy Turcy, zwlaszcza w mniejszych miastach ignoruja chodniki i czesto zachowuja sie na jezdni tak jakby przechadzali sie po polu uprawnym. Nie krepuja sie isc samym srodkiem ulicy, jesli nie jest zbyt ruchliwa. Na takich sama nie zalowalabym klaksonu.

Na koniec kilka zdjec z tureckich ulic

-niektore moga smieszyc:




-inne wzbudzaja litosc:


 - a jeszcze inne lepiej pozostawic bez komentarza:

Niestety male dzieci (w tym niemowlaki!) przewozone na motorze, na rekach u matki, to tutaj dosyc czesty widok. O ile z czasem mozna sie przyzwyczic do opisanych przeze mnie wyzej aspektow tutejszej miejskiej dzungli, o tyle nie sadze, ze kiedykolwiek znajde chocby cien zrozumienia dla rodzicow, ktorzy narazaja swoje dzieci na takie bezpieczenstwo.


sobota, 11 czerwca 2011

'Domestos do mycia naczyn'

Niejedna turecka pani domu dodaje odrobine domestosa do plynu do mycia naczyn. Robia to zazwyczaj wtedy, kiedy w sklad posilku wchodzily jajka lub ryby. Dzieki temu 'wspanialemu zabiegowi' na talerzach, patelniach, itp.nie ma sladu po przykrych zapachach, a poza tym nie ma tez sladu po bakteriach..Na moje pytanie czy nie boja sie szkodliwego dzialania tego srodka czystosci, zazwyczaj slyszalam odpowiedz, ze po starannym, dokladnym wyplukaniu woda takich 'zdomestosowanych' naczyn, nic sie nie stanie..Wasz wybor drogie panie..Ja nie zamierzam myc garow czyms, co kojarzy mi sie przede wszystkim z dezynfekcja klopa.

Sniadanie w parku

Teo przyzwyczail sie do tego, ze wychodzimy na spacer przed poludniem. Niestety do 10:00 powinnismy juz byc z powrotem, bo w przeciwnym razie, niewiele bysmy sie roznili od kurczakow z grilla ;) A tak na powaznie, mozna sobie nawet po 10-tej posiedziec gdzies w cieniu, ale dziekuje nie skorzystam, bo to zadna przyjemnosc tkwic w takiej duchocie. Teo przez to, ze jest bardzo ruchliwym dzieckiem co chwile ma mokre plecy, a ja biegam za nim z chusteczkami..Zeby zyskac na czasie postanowilam, ze jesli moj lobuz pospi troche dluzej niz zwykle (tak jak to mialo miejsce dzisiaj), to sniadanie zabierzemy ze soba do parku. I to jest niezly pomysl.
Zapomnialam dodac, ze wieczorny spacer tez jest obowiazkowy, ale te naleza zazwyczaj do tatusia :)

Ostatnimi czasy, niemal na kazdym spacerze ja i Teo zatrzymujemy sie przy jakims drzewie z 'dutami' (polska nazwa to 'morwa'). Prawie w kazdym parku, do ktorego chodzimy, znajduje sie przynajmniej jedno takie drzewo. Teo nie potrafi przejsc obok nich obojetnie, niecierpliwie czeka, az mu nazrywam tych slodziutkich owocow, ktore wygladem przypominaja jezyny. Dzis, kiedy celowo udawalam, ze nie widze morwy, obok ktorej przechodzilismy, wyciagnal energicznie raczke wskazujac to wlasnie drzewo, otwarl szeroko buzie i zrobil wielkie oczy, po czym zawolal przejety: ''anne! kapus!'' Ja mu na to: ''Nie kociku, to nie jest arbuz''. Teo nie dawal za wygrana: ''anne! ananas!''. Moje ''Nie kroliczku, to nie jest ananas'' troche go zmartwilo, ale nie trwalo to dlugo, bo zaraz potem powiedzialam mu ''To przeciez dut'' i radosci nie bylo konca. Chyba z 10 razy powtorzyl to slowo i otwieral dziubek, zeby mama mu do niego czym predzej jakies 'dutki' wrzucila :)

 

''Teo usmiechnij sie''
 
A po sniadaniu trzeba sie wziasc do roboty..


Drzewo figowe- jedno z wielu, ktore rosna w parku, w ktorym dzisiaj bylismy

Nie kapus, nie ananas, tylko dut ;)


czwartek, 9 czerwca 2011

Drazni, denerwuje- cz.2

Na szczescie zdecydowana wiekszosc tych turystow z Polski, ktorych mialam okazje spotykac niemal codziennie, wtedy kiedy pracowalam tu w Antalyi, to byli ludzie pozytywnie nastawieni, naprawde ciekawi tego jaka jest Turcja i jak wyglada zycie tutaj, czesto zafascynowani pieknem i roznorodnoscia tego kraju. Natomiast Ci, 'wiedzacy wszystko lepiej' i nie przyjmujacy do wiadomosci, ze turecka rzeczywistosc rozni sie od ich wyobrazenia na jej temat, stanowili znikomy procent.
Turcja nie kazdemu musi sie podobac. Ja tez potrafie dostrzec to, co 'jest na nie', choc na pierwszy rzut oka mogloby sie wydawac, ze Antalya to raj na ziemi- tutejszy krajobraz robi niesamowite wrazenie. Tak jak i krajobraz wielu innych miejsc Turcji. Ale piekno natury nie swiadczy o tym, ze jest to 'kraina mlekiem i miodem plynaca'..( Swoja droga, ciekawe czy jest gdzies taka na swiecie?) Mimo to jestem pewna, ze poza Polska, to jedyny kraj, w ktorym mieszkajac, moge o sobie powiedziec, ze jestem szczesliwa i ze jestem u siebie. Nie bede oryginalna jesli powiem, ze to przede wszystkim zasluga rodziny, ktora tutaj mam. C.D.N.
P.S. Dziekuje za ostatnie komenty i tez pozdrawiam.

wtorek, 7 czerwca 2011

Drazni, denerwuje - cz.1

Turcy tez ludzie, jak kazdy czlowiek tak i oni maja swoje wady, ale z przykroscia stwierdzam, ze to, co najbardziej denerwuje mnie w tym kraju to nie ich zachowanie, ale niestety zachowanie niektorych polskich turystow. Chodzi mi o wypowiedzi w stylu: Co Pani robi u tych 'Turoli'? Co robie? Mieszkam tu ze swoja rodzina, zyje wsrod nich i czasem opowiadam im jacy to niektorzy 'Polole' sa tolerancyjni i pozytywnie do nich nastawieni...Czlowieku, po co przyjezdzasz na wczasy do kraju, do ktorego mieszkancow masz tak wrogi stosunek? Masz prawo sie obawiac, masz prawo nie znac, zwazywszy na to jak Turcja przedstawiana jest w niektorych mediach. Ale jesli wolisz ulegac stereotypom, niz probowac dowiedziec sie ile jest w nich prawdy, to tkwij sobie w przekonaniu, ze Turcja to kraj arabski, ze Turkowie moga miec po kilka zon, a jedynymi 'rozrywkami' kazdej tureckiej kobiety jest stanie przy garach i spelnianie zachcianek meza.
Nie zamierzam idealizowac Turkow, bo idealni nie sa. A czy my Polacy jestesmy? No wlasnie.. C.D.N.

czwartek, 2 czerwca 2011

Dzien Dziecka


''Male dziecko ma oczy szeroko otwarte
Wierzy, ze zawsze postepujesz wlasciwie
Te jego oczy ciagle obserwuja
Dzien i noc
A Ty jestes dla niego przykladem
Codziennie, we wszystkim co robisz
Bo ten maly czlowiek dorastajac
oczekuje, ze stanie sie kims takim jak Ty''
                                                                    Anonim
  
   (Przetlumaczone przeze mnie z tureckiego, w zwiazku z czym moze nieznacznie roznic sie od oryginalu)

środa, 1 czerwca 2011

'Ach spij kochanie'

Teo juz druga noc spi zupelnie sam w swoim pokoiku :) Oczywiscie co jakis czas sprawdzamy, na zmiane z tatusiem, czy nie jest mu zimno, bo nawet kiedy przykryjemy go cienkim przescieradlem, szybko sie go pozbywa. A oto kilka ''spiacych zdjec'' naszego Pysia:

Ach śpij, kochanie.
Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz - dostaniesz.
Czego pragniesz, daj mi znać.
Ja Ci wszystko mogę dać.
Więc dlaczego nie chcesz spać?

Ach śpij, bo nocą,
Kiedy gwiazdy się na niebie złocą,
Wszystkie dzieci, nawet złe,
Pogrążone są we śnie,
A Ty jeden (jedna) tylko nie.

Aaaa, aaaaa
Były sobie kotki dwa.
Aaaa, aaaa
Szaro-bure, szaro-bure obydwa

Ach śpij, bo właśnie
Księżyc ziewa i za chwilę zaśnie.
A gdy rano przyjdzie świt,
Księżycowi będzie wstyd,
Że on zasnął, a nie Ty..