niedziela, 31 marca 2013

Wesolych Swiat !!!



Wczoraj na spacerze nazbieralismy troche ususzonych badyli w celu zrobienia Wielkanocnej dekoracji. Na pewno galazki z pieknymi zielonymi listkami prezentowalyby sie lepiej, ale nie mialam sumienia 'dobierac sie do zywych drzew'. Jak widac na zalaczonym zdjeciu dekoracja znow nietypowa ;) Teo sam pozawieszal wszystkie jajka (kiedys tam przywiezione z Polski). Ja tylko pomoglam ulokowac ptasie gniazda. Na koniec moj synek postawil przed 'drzewkiem' swoje malutkie krzeselko, rozsiadl sie w nim wygodnie i przygladajac sie efektowi swojej pracy podsumowal 'dzielo' slowami: Ale piiiiiieknie :)

Dzis pojawila sie u nas ciocia Monika i wspolnie farbowalismy jajka. Troche sie przy tym nameczylismy, ale w koncu jakies tam kolory uzyskalismy ;) Barwniki spozywcze i specjalne naklejki jak zwykle przyslala nam babcia z Polski. Dziekujemy!

W oczekiwaniu na ciocie Monike



Nasze pofarbowane i pooklejane jajka :)


sobota, 23 marca 2013

Przedsmak Wielkanocy

To byla piekna sobota..Skorzystalismy z propozycji mamy Erola i wybralismy sie razem do kosciola, gdzie zorganizowano gry i zabawy dla dzieci z okazji zblizajacych sie swiat. Atrakcji bylo co niemiara: rzut krolikiem, malowanie jajek prawdziwych oraz zdobienie jajek sztucznych- takich z kolorowej pianki (ta 'pianka' pewnie ma jakas konkretna nazwe w jezyku polskim), malowanie buzi, krolikowe kregle, tor przeszkod z jajkiem trzymanym na lyzce i wreszcie poszukiwanie jajek ukrytych w ogrodzie. Tyle wrazen i pomyslow do podpatrzenia ;) To chyba pierwsze tak radosne swıeta, ktore tutaj spedzamy..Bo choc tutejsza rodzina dwoi sie i troi, pomagajac w organizacji 'moich swiat' to zawsze brakuje tutaj tego 'czegos' (o czym juz nieraz pisalam..) Tradycyjne malowanie jajek w towarzystwie ludzi, ktorzy tak jak ja, co roku obchodza swieta wielkanocne z dala od swojej Ojczyzny- to piekny akcent lagodzacy tesknote za swietami spedzanymi w Polsce. Poza tym poznalismy z Teomanem kolejne 'polskie miniaTurki', ktore mieszkaja na stale w Antalyi :)))

















czwartek, 21 marca 2013

Chwilowo poza domem

Tata na targach w Moskwie, wiec mama (tradycyjnie zaopatrzona w 'lodowa kuwetke' z przepyszna smietankowo-pistacjowa zawartoscia) fru do swojej friend. Oczywiscie nie zapomnialam zabrac ze soba dziecka ;)

 Kiedy zobaczylam jak S. 'opitolila' swojego synka tuz przed naszym pojawieniem sie w ich domu (bo nie chcialo jej sie isc z nim do fryzjera) przypomnialo mi sie niemal identyczne zdarzenie sprzed kilku lat..Teo mial niewiele ponad rok i pierwsza wizyte u fryzjera za soba. Wizyta ta okazalo sie byc niemalym wyzwaniem dla dziadka, ktory z wielka duma (choc nie bez obaw) zaprowadzil wnusia do typowo meskiego zakladu fryzjerskiego. Nie do konca przekonany o tym czy uda mu sie naklonic 'dziedzica' do pozbycia sie nadmiaru czupryny zabral rowniez ze soba swoja corke. Tak na wszelki wypadek, zeby ukochana ciocia w razie czego zalagodzila ewentualny stres gdyby jej bratanek zaczal protestowac. Dziadek, ciocia, a przede wszystkim sam fryzjer, mieli twardy orzech do zgryzienia, bo Teo nie pozwalal sie dotknac 'panu z nozyczkami'. Wlosy zostaly obciete na raty- troche w zakladzie fryzjerskim, troche przed nim (elementem lagodzacym bylo glaskanie kotow i psow, ktore znajdowaly sie na zewnatrz). A i tak maly darl sie w nieboglosy proszac przypadkowych przechodniow o to, zeby go 'uratowali' :) Cale szczescie, ze mnie przy tym nie bylo..Po tym  pamietnym zdarzeniu postanowilam oszczedzic swojemu dziecku stresu i obcielam go osobiscie (a raczej 'opitolilam'), wtedy kiedy spal, a rezultat, jak sie mozna domyslec, byl sredniozadowalajacy..Do tego jeszcze tatus 'poprawil' po swojemu..Obserwujac wspolnie piorunujacy efekt koncowy stwierdzilismy, ze nigdy wiecej dziecku takich amatorskich ciec nie zafundujemy ;)

Ege po amatorskim obcieciu wlosow



Teo po amatorskim obcieciu wlosow..


Na szczescie juz od dawna fryzjer nam nie straszny. Teo regularnie pojawia sie tam w towarzystwie swojego taty i uwielbia te wizyty.
 S. na pewno tez nie pokusi sie juz nigdy wiecej o osobiste skrocenie wlosow jej synka ;) 

Nasz pobyt w domu u Ege zdominowala zabawa w straz pozarna





Najprzyjemniejsza czesc wieczoru- dzieci juz spia, a mamy zajmuja wygodne miejsca przy oknie i rozpoczynaja tradycyjnie nocny talk-show na kazdy temat ;) Pisalam ostatnio o kolosach podchodzacych do ladowania (piekny widok zwlaszcza noca, choc pewnie halas wychodzi bokami tym, ktorzy chcac nie chcac maja takie 'atrakcje' na codzien). Probowalam je uchwycic- jak widac z  marnym skutkiem. Troche lepiej wyszlo za dnia.






Okazalo sie, ze S. mieszka w poblizu wodospadu, znanego mi jak dotad tylko z widokowek, ktore czasami posylalam rodzinie. Od dawna chcialam go zobaczyc na wlasne oczy, ale nie bylam pewna, w ktorej czesci Antalyi sie znajduje. Fajnie, ze wlasnie tutaj sie niedawno przeprowadzili. 





Antalya, Düden Şelalesi









sobota, 16 marca 2013

Wielkanocne kartki i psie kupy..

To nie takie hop-siup znalezc tu jakiekolwiek kartki na Wielkanoc. Osobiscie na zadna nie udalo mi sie jeszcze trafic. Zdecydowanie latwiej zaopatrzyc sie tutaj w grudniu w kartki pasujace do Swiat Bozego Narodzenia, choc sa zazwyczaj na jedno kopyto, bo motywem przewodnim wiekszosci z nich jest Mikolaj. 

W zwiazku z powyzszym przygotowalismy z Teomanem 'bombowe' kartki z recznie malowanymi jajkami i kurczakami powycinanymi z gabki do mycia naczyn. Nazwalam je 'bombowe', bo daja po oczach, co widac na zalaczonych zdjeciach ;) Zrobilismy tylko 6 sztuk wiec zalapie sie tylko najblizsza rodzina.

 Z opakowan po jajkach powycinalam obrazki jajek, ktore pozniej Teo pomalowal palcami, uzywajac parmak boyası (nie wiem jak nazywaja sie te farbki po polsku.. bo chyba nie 'palcowe'..) Pozostale 'jajeczne elementy' powycinalam z papieru kolorowego. Pomysl na kurczaki z gabki powstal w mojej glowie podczas mycia naczyn, wiec nie jest podpatrzony z innych mniej lub bardziej kreatywnych blogow, choc od niedawna staram sie byc w miare na biezaco w sledzeniu kilku z nich :) 






Pytam Teomana dlaczego sloneczko ktore namalowal na jednej z kartek (to ta w lewym dolnym rogu ) jest czerwone a on na to: Bo jus jest pozno i ciemno sie robi :) Potem spytalam jeszcze o te kropki na 'trawie' na ktorej znajduja sie jajka (ta sama kartka). Powiedzial mi, ze to psie kupy..Chichralismy sie chyba prze 5 minut po tym jego objasnieniu, a potem tak jakos smutno mi sie zrobilo..Mam ochote osobiscie pogratulowac tym wszystkim wlascicelom psow, ktorzy wyprowadzajac swoich pupili zawsze maja przy sobie woreczek na psie odchody i nie wstydza sie go uzyc. Coraz wiecej takich sympatycznych ludzi spotykam spacerujac z moim synkiem :)


Kartke z 'psimi kupami' oczywiscie zostawiamy dla siebie na pamiatke :)

czwartek, 14 marca 2013

PARTİ ADASI - 'nibyprzedszkole' z nieba nam spadlo

Teo do przedszkola pojdzie dopiero we wrzesniu, ale ma juz przedsmak tego, co go tam czeka. Razem z (jak to okreslil) swoim najlepszym kolega Erolem regularnie uczeszczaja do nowootwartej Parti Adası. Wyspa Zabaw pojawila sie niedawno w naszej okolicy niczym wybawienie dla mnie i L. (mamy Erola, z ktora poznalysmy sie rok temu). Umawialysmy sie z L. od czasu do czasu na przeroznych placach zabaw, ale prawie zawsze towarzyszylo temu napiecie i stres. Nasze lobuzy niemal przy kazdym takim wspolnym spotkaniu dawaly nam coraz to bardziej urozmaicony pokaz sposobow rozladowywania energii...Cierpliwosc mamusiek nieraz byla wystawiana na ciezka probe..Teo zdecydowanie spokojniej (co wcale nie znaczy, ze mniej aktywnie) bawil sie (i bawi nadal) z nowopoznanymi dziecmi, wiec na pewno na dobre wychodza nam te nasze spacery tylko we dwojke (mama i syn), ktore kazdego dnia 'zachaczaja' o inny plac zabaw i obfituja w nowe 'niezobowiazujace znajomosci towarzyskie' mojego dziecka (O Dzisus! Jak to zabrzmialo ;) 

W Parti Adasi pojawiamy sie przynajmniej dwa razy w tygodniu. Teo i Erol zostaja pod opieka pani przedszkolanki na 2 godziny. Czas ten podzielony jest na zajecia plastyczne i bardziej aktywna zabawe. Zajecia plastyczne typu: malowanie farbami czy lepienie z ciastoliny odbywaja sie na sali widocznej na kazdym z poniszych zdjec. Do tej bardziej aktywnej zabawy czyli do beztroskiego rozladowywania energii przeznaczono osobne pomieszczenie (zdjecia innym razem). Sala zabaw znajduje sie pietro nizej niz 'sala plastyczna'. Jednak caly czas mozemy obserwowac swoich urwisow sledzac zapis z kamery i popijajac kawe (czesc kawiarniana przylega do sali, w ktorej odbywaja sie zajecia plastyczne). 
Podsumowujac: dzieci przeszczesliwe i mamusie moga chwile odetchnac :)

Zdjecia z uroczystego otwarcia 'Wyspy'





A to juz po podjeciu decyzji o dolaczeniu do grona stalych bywalcow :)







Zajecia plastyczne z udzialem przedszkolakow 'z zewnatrz'



I szal na sali czyli 'Gangnam Style'.. Teo tanczy z dziewczynka o imieniu Ada :) Nie wiem co jest w tym utworze, ze dzieci tak za nim szaleja..Teo i Erol nie sa tutaj wyjatkami. Panie przedszkolanki przyzwyczaily sie juz chyba do dosc nietypowego wejscia naszych lobuzow na 'Wyspe'. Niemal za kazdym razem wyglada to mniej wiecej tak: otwieramy drzwi, slyszymy Hoş Geldiniz (Witajcie) i wtedy Erol zaczyna spiewac HEYYYYYYY SEKSI LEYLEEE a Teo z wymownym grymasem na twarzy dodaje: VOPA GAGAGAM STAYL! Takie Hoş bulduk (Milo nam, ze sie tu znalezlismy) w ich wykonaniu ;)