poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Uwaga na jaszczurki!

Wczoraj cala rodzinka (nie pomijajac oczywiscie babci) wybralismy sie na piknik polaczony z naszym prywatnym otwarciem sezonu na kapiele w morzu. I tym razem nie obylo sie bez incydentow, choc na szczescie nikt z nas nie ucierpial. Ucierpialo natomiast stworzenie, ktore w niczym nam nie zawinilo, a byla to jaszczurka, ktora schronila sie w kominku..Pierwszy raz zrezygnowalismy z 'taszczenia' swojego grilla na piknik, bo w miejscu, do ktorego postanowilismy pojechac znajduje sie mnostwo takich wlasnie kominkow, a poza tym korzystanie z nich jest bezplatne ('pole piknikowe' przy plazy Lara). Doslownie w kilka sekund po rozpaleniu ognia niestety nieswiadomie doprowadzilismy do zgonu jaszczurki calkiem pokaznych rozmiarow. To moj maz zauwazyl ja biegajaca po wewnetrznej scianie kominka i natychmiast wyrzucil na zewnatrz przy pomocy pierwszego lepszego patyka jaki byl pod reka. Szybko przykryl ja gazeta, zeby Teo niczego nie zauwazyl..Choc ogien byl zdecydowanie mniejszy niz ten na zdjeciach ponizej (patyki dopiero zaczynaly plonac) to i tak wystarczylo, zeby wyslac gada na tamten swiat..Grobowe miny dosyc dlugo nam towarzyszyly, a i poczucie winy pewnie nie predko nas opusci..Na pewno bedziemy ostrozniejsi podczas kolejnego korzystania z piknikowych kominkow. Moze ostukiwanie ich zewnetrznych scian jeszcze zanim rozpali sie w srodku ogien pozwoli wyploszyc ewentualnie znajdujace sie tam jaszczurki, tak, zeby mogly kontynuowac swoj zywot gdzies w bezpieczniejszym miejscu..A co jesli schronily sie tam inne 'niespodzianki' (waz, moze skorpion?- niestety wyobraznia wciaz krazy w tym temacie..)

Czlowiek to jest intruz...Moze po prostu lepiej 'przytachac' tego swojego grilla i nie wchodzic faunie w parade..Zdecydowanie tak.






















piątek, 26 kwietnia 2013

Jak spedzilismy Dzien Dziecka

Przypomne, ze w Turcji Dzien Dziecka obchodzony jest 23 kwietnia. Tego samego dnia swietuje sie rowniez powstanie niezaleznego parlamentu, wiec oczywiscie nie moze sie obyc bez towarzystwa flagi panstwowej.

Na dwa dni przed tym swietem w naszym domu pojawila sie babcia Adile. Teo wie, ze przyjechala po to, zeby zawiezc go do dziadka ('zaplanowane porwanie wnusia' tak jak w zeszlym roku ;), ale ciezko mu zrozumiec, ze na wyjazd do Bergamy musi jeszcze troche poczekac. Babcia chce spedzic kilka dni w Antalyi i trudno jej sie dziwic skoro przejechala tyle kilometrow. A Teo kazdego dnia dopytuje sie czy nadszedl juz dzien wyjazdu :) 

W Dzien Dziecka wybralismy sie do jednego z parkow, w ktorym zorganizowano mnostwo atrakcji dla dzieci (m.in. zbiorowe puszczanie latawcow). Pojawil sie tez ulubiony kolega Teomana- Erol :)


















czwartek, 18 kwietnia 2013

Polskie ksiazki dla dzieci- bezcenne dla emigrantow!

Wyzwanie fotograficzne juz za nami. Dziekuje wszystkim ktorzy komentowali moje zmagania z aparatem i witam tych ktorzy dolaczyli do grona obserwatorow MmT. Nastepne wyzwanie rozpocznie sie 6 maja. Mam nadzieje, ze nic nie stanie mi na przeszkodzie, zeby ponownie wziasc udzial (maja racje, Ci ktorzy mowia, ze to uzaleznia ;)

Dzisiaj nadeszla wreszcie pora na polska czesc naszej domowej biblioteczki :) (przypominam, ze pisalam juz o tej tureckiej)

W imieniu swoim i Teomana bardzo dziekuje za wszystkie polskie wydania ksiazeczek dla dzieci, ktore zagoscily w naszym domu. Co wieczor Teo wybiera jedna z nich, zeby mu poczytac tuz przed zasnieciem.. 

Dziekujemy:
cioci Ani- za ksiazeczke ZOO
cioci Czesi- za KOLORY
cioci Edycie- za BARANKA
pani Krysi- za WIERSZE O JESIENI
cioci Karolinie- m. in. za ZLOTA KSIEGE BAJEK
babci Jasi- rekordzistce w dostarczaniu nam polskich bajek- m.in. za LOKOMOTYWE, ZLOTA RYBKE, NIEGRZECZNEGO JEZYKA i MALENSTWO

Jesli kogos pominelam to mam nadzieje, ze mi wybaczy ;)





niedziela, 14 kwietnia 2013

Wyzwanie fotograficzne-dzien 7

ULUBIONE W KWIETNIU:

1. Zapach kwitnacych drzew pomaranczowych- choc zaczynaja kwitnac juz w marcu (zdarza sie, ze i w lutym), to ich obledny zapach wlasnie w kwietniu wyjatkowo 'daje po nozdrzach' ;) 


2. Pojawiaja sie owoce morwy, do ktorych bedziemy sie mogli dobrac juz za pare tygodni :)


3. Owoce 'yeni dünya' juz zaczynaja znikac z drzew, choc najlepiej smakuja kiedy sa ciemno-zolte lub pomaranczowe. Doskonale do 'przegryzienia' w upalne dni.


4. Pojawily sie tez owoce figi, choc do jedzenia beda nadawac sie dopiero za kilka miesiecy


Wlasnie to lubie w kwietniu najbardziej- kwitnace i 'owocujace' drzewa. Nie brakuje tych ogolnodostepnych, ktorych owocami mozna poczestowac sie podczas spaceru w parku lub przy klifach.

P.S. Jesli komus moje 'ulubione w kwietniu' nie pasi, to odsylam go 'na drzewo' wlasnie ;)
(Pozdrowienia dla komentatora, okreslajacego sie jako Czyszczenie dywanow Radom..)

sobota, 13 kwietnia 2013

Wyzwanie fotograficzne- dzien 6

Tym razem na zdjeciu 'wyzwaniowym' uchwycilam czastke srodziemnomorskiego krajobrazu. Wybralismy sie z Teomanem na klify, bo wlasnie tam ZOLTY prezentuje sie najpiekniej.

-




Wyzwanie fotograficzne- dzien 5

Mialo byc morze i gory, ale nie bylo nam dzisiaj po drodze. Musielismy zaliczyc kolejna wizyte w przychodni..Na szczescie okazalo sie, ze Teo jest zdrow jak ryba :)

Do zobrazowania tematu BLISKO posluzyl mi meczet, znajdujacy sie naprzeciwko budynku, w ktorym mieszkamy. Kiedys uwazalam, ze jest zdecydowanie za blisko, ale juz dawno przyzwyczailam sie do dzwiekow ezanu plynacych z megafonu. Malo tego, nawet mi go brakuje wtedy, kiedy jestem w Polsce. Zupelnie tak samo jak tutaj brakuje mi bicia koscielnych dzwonow..





piątek, 12 kwietnia 2013

Wyzwanie fotograficzne- dzien 4

Zimna krew- to pierwsze co przyszlo mi na mysl po zapoznaniu sie z tematem ZIMNY.

Dzisiaj mialam okazje szczelic fote probowkom z krwia, ale wolalam sie skupic na uspokojeniu swojego dziecka, dla ktorego pobranie krwi bylo niemalym przezyciem. Dodam, ze kiedys, kazde pobieranie krwi konczylo sie dla mnie odlotem i juz sam widok tej czerwonej cieczy przyprawial mnie o mdlosci.

Dopiero jakis czas po tym jak zostalam mama dotarlo do mnie, ze nadeszla najwyzsza pora na to, zeby z widokiem krwi sie oswoic. Tym bardziej, ze tatus nigdy nie kwapil sie do towarzyszenia swojemu dziecku podczas tych wizyt w przychodni, ktore wiazaly sie z jakimkolwiek uzyciem igly (rutynowe szczepienia, itp.).Swierdzil, ze na pewno nie bedzie spokojnie patrzyl jak ktos zadaje bol jego synkowi i zazartowal, ze mogloby sie to skonczyc pobiciem przez niego pielegniarek ;) Zawsze wolal przeczekac ten najbolesniejszy moment przed przychodnia, po to by przytulic i uspokoic Teomana jak juz bylo po wszystkim. Najgorsze bylo pierwsze pobieranie krwi u mojego kilkudniowego Cypiska. Pamietam, ze razem z malym ryczalam jak bobr, kiedy nacinali mu miniaturkowa stopke.. 

Odbieglam troche od tematu wyzwania, wiec czas przejsc do rzeczy. Zimna krew musielismy zachowac ze swoim mezem po tym jak nasze dziecko mialo spotkanie ze skorpionem (o zdarzeniu pisalam kilka postow wstecz). Na pewno nie bylo to latwe, ale udalo sie..Dopiero po znalezieniu sie w szpitalu, kiedy Teoman mial juz zalozona kroplowke i podane leki przeciwbolowe, wyszlam na zewnatrz oddzialu ratunkowego, na ktory go przyjeto, po to zeby swobodnie rozkleic sie poza zasiegiem malych oczek..Wyjsc nie chcialam, bo przy dziecku to sie czlowiek jeszcze jakos trzyma..Zgodzilam sie zaczerpnac swiezego powietrza za namowa meza, ktory zdazyl doprowadzic sie do porzadku wylewajac sobie na glowe butelke zimnej wody oraz 'dajac sobie (tradycyjnie) w pluco' wkrotce potem jak przekazal dziecko w rece lekarzy..

'Krwistych zdjec' dostarczyl mi kolejny odcinek Dyzuru (PULS TV), do ktorego ogladania zaczelam sie przymuszac jakis czas temu w ramach realizacji mojego planu oswajania sie z krwia..