poniedziałek, 30 maja 2011

Do czytelnikow 'Mojego miniaTurka'

 Czasami nie mam sily do tego bloga. Godziny, czasem tez daty zamieszczenia postow, nie zgadzaja sie z rzeczywistymi, a jak wpisuje je samodzielnie, to post nie moze byc opublikowany od razu, tylko okreslany jest wtedy jako 'zaplanowany'. Ale najbardziej denerwujace jest to, ze nie moge odpowiadac na zamieszczane tu komentarze. Dziekuje za nie :) Mam nadzieje, ze wkrotce uda mi sie rozwiazac ten problem i tez bede mogla komentowac. Bo chyba jako autor tego bloga mam do tego pelne prawo, czyz nie? ;) Pozdrawiam wszystkich, ktorym chce sie czytac moje 'wypisiny' :)

Polskie smaki

Okolo 60 kilometrow od nas mieszka ktos, kto sprawil, ze nasza lodowka od dzisiaj 'usmiecha sie do nas' po polsku :) To niezastapiona Ilona, ktora 'kursuje' pomiedzy Polska a Turcja i dzieki ktorej to, o czym mozna sobie tutaj tylko pomarzyc, przestaje byc nieosiagalne. Zabawne jak wiele szczescia moze dac zwykly sloiczek musztardy czy chrzanu znad Wisly ;) Ale w koncu to nie Dublin, gdzie produkty spozywcze o niepowtarzalnym polskim smaku mozna kupic zawsze, kiedy tylko przyjdzie na to ochota. Obawiam sie, ze tu na polskiego spozywczaka raczej sie nie doczekam.. No chyba, ze sama otworze ;) A co bym umiescila w takim sklepie? Wszystko to, za czym zdarza mi sie tutaj wzdychac z utesknieniem. Od dzisiaj bede swoje tego typu tesknoty zapisywac na stronie Brakuje (polski spozywczak w Turcji)

Ilona, ja i nasze miniaTurki :)


I jeszcze zdjecie nie na temat (z wczorajszego spaceru), ale nie omieszkam go zamiescic, bo po wielu probach utrzymania mojego lobuza w ciszy, udalo mi sie pstryknac fotke jaszczurce. W tym kamieniu mieszkaja conajmniej 2+1malenstwo :) Kiedy siedzimy z Teomanem na lawce w pewnej odleglosci, to mozemy zobaczyc jak wszystkie naraz wygrzewaja sie na sloncu. Ale pozowac do zdjec oczywiscie nie zamierzaja, w zwiazku z tym wyszlo jak wyszlo i trzeba wyterzyc wzrok, zeby ujrzec te jedna, ktora nie zdazyla uciec.

piątek, 27 maja 2011

Slodka chwila Teomana :)

Moj wlasny przepis na ulubiony kisielos mojego synka:
250 ml wody
2 lyzeczki maki ziemniaczanej (moze byc mısır nişastası)
2 lyzeczki cukru
1 lyzeczka soku z cytryny
1 jablko
6 duzych truskawek

Z podanej ilosci wody odlac pol szklanki i odstawic. Pozostala wode zagotowac, a nastepnie dodac do niej dokladnie rozgniecione widelcem truskawki, obrane, starte jablko, cukier i sok z cytryny. Ponownie zagotowac. Do szklanki  z woda, ktora wczesniej odlalismy, wsypac make i dokladnie wymieszac, po czym wlac do gotujacego sie przecieru owocowego. Gotowac kilka minut, caly czas mieszajac. Przelac do miseczki wyplukanej zimna woda. Zostawic do ostygniecia. Udekorowac truskawa. Pychota :)

czwartek, 26 maja 2011

List do Matki

''Mamo, smutno tu i obco
 drzewa inne rosna
 i ciszy nikt nie zna tu

 Mamo, nie mysl, ze sie skarze
 zal mi tylko marzen
 dzieciecych dni, moich dni

 Widze znow nasz dom
 Ciebie Mamo w nim
 wspominam stary klon
 ciemny i wysoki jak dym

 Mamo wolam Twoje imie
 znowu jestes przy mnie
 jak za dawnych lat

 Widze znow nasz dom (...)

 Mamo, w sercu Cie kolysze
 list do Ciebie pisze
 ciemny jak ta noc

 To nieprawda mamo
 jutro wysle list
 i bedzie Mamo tak jak mialo byc
 a Ty mamo spij
 jeszcze noc dobrze spij
 o Mamo ''

Wszystkiego najlepszego Mamo! Wiem, ze lubisz te piosenke :)

P.S.
Ci, ktorzy sprawiaja przykrosc mojej Mamie, lepiej niech trzymaja sie od niej z daleka. Bo beda miec ze mna do czynienia.
''Nigdy nie zapominaj, ze najlepszym prezentem, jaki mozesz dac swoim dzieciom, jest twoj czas''




środa, 25 maja 2011

Teo mowi

Postanowialam zapisywac 'osiagniecia jezykowe' Teomana, dlatego od dzisiaj bedzie je mozna zobaczyc na stronach 'Teo mowi po polsku' oraz 'Teo mowi po turecku'. Na razie zapisalam tylko te slowa, ktore akurat przyszly mi na mysl, ale jest ich zdecydowanie wiecej. Co jakis czas bede je tam dopisywac.
Planowalam, ze bede rozmawiac ze swoim dzieckiem tylko po polsku, zeby kiedys potrafilo poslugiwac sie tym jezykiem tak samo dobrze jak tureckim. Ale przez to, ze poki co, to wlasnie ja spedzam z nim najwiecej czasu, nie chcialabym, zeby jego turecki zostal w tyle. Dlatego zawsze staram sie powtarzac do niego to samo w dwoch jezykach. Oczywiscie zaczal to wykorzystywac. Jesli zadaje mu jakies pytanie to odpowiadajac wybiera ten jezyk, w ktorym dane slowo jest mu latwiej wymowic :) Ale czasami tez odpowiada na 2 sposoby, tzn. i po polsku i po turecku. Moj maly madry czlowieczek :) Mam nadzieje, ze sie biedactwo nie pogubi.

Chwila zadumy na zjezdzalni ;)

wtorek, 24 maja 2011

Börek ze szpinakiem

Skladniki
  • nadzienie: 250 gram bialego sera, 400 gram swiezego szpinaku, pol szklanki oleju lub oliwy z oliwek, sol  i pieprz do smaku
  • ciasto: 1/3 szklanki oleju, 3 i pol szklanki maki, 2/3 szklanki wody, plaska lyzeczka soli
  • do polania ciasta, przed wlozeniem do piekarnika: 2 lyzki jogurtu, 2 lyzki oleju, 4 lyzki wody
 Przygotowac nadzienie: dokladnie umyty szpinak pokroic na okolo dwucentymetrowe kawalki, dodac rozdrobniony ser, olej, przyprawy i wszystko wymieszac. Nastepnie przygotowac ciasto: make zagniesc z olejem, woda i sola- wyrabiac az ciasto bedzie gladkie. Podzielic je na 6 kulek jednakowej wielkosci i kazda z nich rozwalkowac tak cienko jak sie da (obficie podsypywac maka). Najlepiej do takiego walkowania nadaje sie turecka oklawa- cienki i dlugi walek zupelnie nie przypominajacy tego, ktory jest powszechnie uzywany w Polsce. Na kazdym placie ciasta rozlozyc rownomiernie nadzienie, po czym zrulowac tak jak na zamieszczonym przeze mnie zdjeciu (nie splaszczac podczas rulowania, to ladnie wyrosnie). Rulony ukladac jeden przy drugim
w naczyniu zaroodpornym lub na blasze do pieczenia wysmarowanej olejem, a nastepnie wylac na nie jogurt dokladnie wymieszany z olejem i woda. Piec w temperaturze 180 stopni przez okolo 50 minut. Smacznego :)







poniedziałek, 23 maja 2011

Maly wypadek..

Teo nie potrafi usiedziec w jednym miejscu dluzej niz kilka minut. Nawet podczas jedzenia, po pewnym czasie staje na krzesle, na ktorym wczesniej siedzial i trzymajac sie stolu zaczyna podskakiwac. Wieczorami, kiedy jemy wspolnie z tata, rzadko siadamy przy stole. Wolimy 'posilkowac sie' w sposob preferowany w wielu tureckich domach (nie tylko tych wiejskich). Jest to 'yer sofrası'. W salonie, na dywanie rozkladam obrus, ale nie taki jakim nakrywa sie stol, tylko wykonany z grubszego materialu, przeznaczony specjalnie do tego celu. Na tym obrusie ustawia sie zazwyczaj specjalny, niski stojak drewniany lub metalowy, na ktorym z kolei kladzie sie wielgachna, okragla tace. A na tacy talerze z jedzeniem. Siada sie przy takiej 'sofrze' oczywiscie 'po turecku' lub na kolanach (swoich!;)) Po przykryciu nog obrusem, mozna zaczac posilek. Teo jak widzi, ze przynosze ten obrus do salonu, zaczyna wkolo niego radosnie biegac, a nastepnie siada przykrywajac sobie nim nozie i czeka, az mama przyniesie AM AM. Po tym jak kilka razy solidnie potrzasnal taca, postanowilismy zrezygnowac ze stojaka. Wczoraj nasz wiercipieta siedzial podczas kolacji na kolanach u taty, jak to zwykle ma w swoim zwyczaju. Po uplywie paru minut zawsze wstaje, zalicza 'truchtem' rundke wkolo tacy, wskakuje 'na barana' czasem do mamy, a czasem do taty, po czym ponownie siada, zje kilka kolejnych lyzek ze swojego talerzyka i robi powtorke z rozrywki czyli znowu ten sam rytual-wstaje, i.t.d. Niestety wczoraj, kiedy probowal wstac, zrobil to tak niefortunnie, ze wyladowal na srodku tacy. Probowalismy zlapac go 'w locie', ale zanim udalo nam sie go chwycic, glowe mial juz w misce z salata, a jedno z ramion w talerzu u taty. Na szczescie jedzenie nie bylo juz gorace i nie zrobil sobie zadnej krzywdy. Tylko troche sie przestraszyl, przytulilam go i szybko sie uspokoil. Czego nie mozna powiedziec o nas..z trudem powstrzymywalismy sie od smiechu :) Co za matka, co za ojciec..;)
Kiedys pstrykne fote naszej sofry i ja tutaj zamieszcze.

sobota, 21 maja 2011

Zabolandia :)

Kolejny raz wybralismy sie z Teomanem do Zabolandii, zeby sprawdzic co tam slychac u 'naszych' ryb i plazow :) Zaby skacza i kumkaja, zolwie albo nurkuja, albo sie 'opalaja'..wyglada to na 'kebap hayat', jak to sie mowi po turecku (kebabowe zycie). Czyli jednym slowem 'luzik' :)








piątek, 20 maja 2011

Flaga c.d.

Jeszcze tylko o znaczeniu flagi. Czerwien symbolizuje rzeke krwi, jaka powstala po zacietych walkach, podczas wojny grecko-tureckiej (1919-1922). Tureccy zolnierze, szukajacy noca na polu bitwy swych poleglych towarzyszy, odnalezli ich w rzece krwi, w ktorej odbijalo sie jasne swiatlo ksiezyca i gwiazdy polarnej.


Nie przesadze jesli powiem, ze nie jeden Turek jest w stanie zabic tego, kto smie flage zniewazyc.

Flaga turecka


Co roku 19 maja obchodzone jest w Turcji Swieto Mlodziezy i Sportu. Gdzie nie spojrzec dominuja barwy narodowe- takie jak nasze polskie- czerwien i biel. Turcy kochaja swoja flage, w zwiazku z tym, podczas swiat panstwowych wywieszaja ja na balkonach swych domow, w oknach sklepow, restauracji, pubow, na maskach samochodow, autobusach, itp. Niezwykle wrazenie robia gabaryty tych flag, ktore rozposcieraja sie na budynkach urzedow i innych instytucji panstwowych lub prywatnych, szpitali, szkol, itp. Nierzadko mozna tez zobaczyc flage giganta na zwyklym bloku mieszkalnym- zakrywa wtedy kilka pieter i nie sadze, zeby ktokolwiek sie skarzyl, ze mu zaslania widok za oknem. Jednak flaga towarzyszy Turkom nie tylko w czasie swiat, chociaz wtedy jest ich zdecydowanie najwiecej. Kiedy mlodzi mezczyzni rozpoczynaja sluzbe w wojsku i sa odwozeni na przyklad na dworzec samochodem, to na dachu takiego auta umieszczona jest ogromna flaga i to jest znak rozpoznawczy, ze w srodku maja przyszlego wojaka. Sa i tacy milosnicy flagi, ktorzy na masce swego czerwonego samochodu domalowuja bialy ksiezyc i gwiazde- widzialam na wlasne oczy :) Lub maluja wielgachna flage na scianie swego domu czy balkonu..Kiedy turrecy zolnierze gina w walce z terroryzmem, Turcy wywieszaja flagi, zeby pokazac, ze Turcja pozostanie Turcja i ze nie pozwola na to, zeby na ziemiach zdobytych krwia ich przodkow powstal jakis Kurdystan..



czwartek, 19 maja 2011

'Ne mutlu Türk'üm diyene'- Jakze szczesliwy ten, kto mowi jestem Turkiem

Jest piekny..swiezutki, pachnacy, poprostu cudny..Tak dlugo wyczekiwany moj turecki dowod :) Czesto wyobrazalam sobie ten moment, w ktorym dostane go wreszcie w swoje rece i zawsze myslalam, ze porycze sie ze wzruszenia. Obylo sie bez tego typu ckliwosci. Za to od dzisiejszego poranka, od chwili kiedy zobaczylam swoje zdjecie, imie i nazwisko obok flagi tureckiej, usmiech nie schodzi mi z twarzy :) Moglabym godzinami wpatrywac sie w ten moj kimlik :)
Co to dla mnie oznacza?
  • Przede wszystkim, to swietne uczucie moc o sobie powiedziec, ze jestem i Polka i Turczynka. Bardzo przywiazalam sie do tego kraju. Dobrze mi tu. Pomijajac tesknote za najblizszymi w Polsce i w Irlandii oczywiscie. Ale wiem, ze jesli zamieszkamy kiedys w PL, to tam z kolei bedzie mnie skrecac z tesknoty za Turcja.  
  • Koniec placenia 'haraczu' za kazdy dzien spedzony przeze mnie na tureckiej ziemi ;) Co miesiac okolo 50 lirow, czyli w przyblizeniu okolo 100 zeta
  • Mozliwosc legalnego zatrudnienia. Jeszcze nie wiem gdzie, ale mam nadzieje, ze juz niedlugo zaczne pracowac i spelniac sie zawodowo. Nie interesuje mnie bycie tylko 'ev hanımı' (pani domu).
Chce jak najlepiej wykorzystac czas, ktory moge spedzic z moim kroliczkiem, bo wkrotce ulegnie on niestety drastycznemu skroceniu. Mimo to, mam nadzieje, ze calej naszej rodzince wyjdzie to na dobre, bo najprawdopodobniej opieke nad Teo powierzymy jego tureckiej babci i tureckiemu dziadkowi, a przy nich jest niemal tak samo szczesliwy jak przy mamie i tacie. Smiem nawet twierdzic, ze dziadka kocha bardziej niz nas ;)

A oto kilka fotek z dzisiejszego podgladania slimakow. Teo pierwszy raz widzial je z bliska.







poniedziałek, 16 maja 2011

Fontanny

Dzis poszlismy na poszukiwanie krowy, ale musielismy zadowolic sie fontannami ;) Mimo to, nie poddajemy sie i nasze poszukiwania beda miec swoj ciag dalszy. Az do skutku :) Krowy na pewno sa gdzies nie daleko.. Udalo mi sie zlokalizowac miejsce, w ktorym, jak podejrzewam, znajduja sie wiejskie domy. (Bylismy bardzo blisko, ale po okolo godzinie postanowilam wracac do domu, bo slonce grzalo niemilosiernie). To wlasnie jest piekne w Antalyi. Mieszkajac tu mozna byc jednoczesnie i w gorach (Taurus) i nad morzem (Srodziemne), w miescie i na wsi. Kilka miesiecy temu przeprowadzilismy sie z obrzezy miasta, w miejsce polozone troche blizej centrum. I chociaz zdecydowanie bardziej podoba mi sie nasze nowe mieszkanie i nowa okolica, to czasem brakuje jednak tego stada baranow czy krow pasacych sie za oknem albo towarzyszacych nam podczas spacerow. Brakuje tez tego cudownego zapachu gorskiego lasu, ktory zwlaszcza po deszczu 'niezle dawal po nozdrzach'. Wtedy mieszkalismy u podnoza Taurusa, a teraz jego fragmenty mozemy podziwiac juz tylko z pewnej odleglosci. Ale i tak to przeciez nie powod do narzekan :) Pewnie nie jeden raz wybierzemy sie na piknik do tych naszych ulubionych miejsc, ktore tam zostawilismy.





Buszujacy w bananowcach ;)

niedziela, 15 maja 2011

Lubie testowac wytrzymalosc moich kurteczek i bluz ocierajac sie o przerozne sciany i mury ;) Najwieksza frajde mam wtedy, gdy sa tak pieknie pomalowane jak ten mur, ktorym ogrodzona jest jedna z tutejszych szkol :) Kiedy bede troche wiekszy moze wlasnie do tej szkoly bede smigac ze swoim tornisterkiem ;)





wtorek, 10 maja 2011

Pare slow na temat imion

 TEOMAN- imie wybrane przez tatusia na dzien przed narodzinami naszego baczka i zaakceptowane zarowno przez turecka jak i polska rodzine. Mysle, ze najpiekniejsze z tureckich, jakie moglismy mu nadac. Imiona typu: YIĞIT (czyta sie jyyyyt, czy jakos tak) podejrzewam, ze nigdy nie zostalyby przeze mnie poprawnie wypowiedziane, wiec postanowilismy sobie darowac tego typu lamance jezykowe. Od samego poczatku bylo tez jasne i klarowne, ze BARAN i BURAK nie wchodza w gre. Oj podejrzewam jak ciezkie chwile przezywaja chlopaki o tych imionach, jesli wybiora sie do Polski ;)
Tu w Turcji natomiast nie wesolo maja JARKI. Moj maz prawie polozyl sie ze smiechu, kiedy opowiedzialam mu jak to znana polska aktorka, ktora przez kilka lat mieszkala w Antalyi, w jednym z udzielonych przez siebie wywiadow opowiadala, ze Turcy z klubu pilkarskiego, w ktorym gral jej zyciowy partner nie potrafili zapamietac jego imienia. To bylo wlasnie TO imie. Z pewnoscia zapamietali je doskonale, ale zeby bylo smieszniej  swiadomie przekrecali  jedna litere i zamiast Jarka przywolywali meski organ plciowy :)
    Ale wracajac do Teomana: imie choc nie zawiera dziwacznych, nie zrozumialych dla nas Polakow liter, to i tak podczas naszej pierwszej wizyty w Polsce, po przyjsciu kroliczka na swiat, nieraz slyszelismy tam Teomanopodobne warianty zamiast wlasciwego imienia. To niektore z nich:
ETOMAN (zeby bylo zabawniej 'et' po turecku znaczy 'mieso')
OTOMAN
TOMAN
TEMAN
TEODOR :)
     W Turcji zawsze usmiech na naszych twarzach wywoluje prababcia, ktora zwraca sie do naszego Pysia imieniem SÜLEYMAN, bo tak na imie mial jej ojciec :)
   

Kierunek klify

   W Turcji brakuje Polski, w Polsce brakuje Turcji..
Tak sobie czasem marze jak fajnie byloby, gdyby gdzies za cegielnia, czy za tym wspanialym lasem, w ktorym nieraz zbieralismy grzyby z tata, byly takie klify. Zeby mama i tata tez mogli nacieszyc sie tym pieknym widokiem. Kiedy tylko dusza zapragnie..






poniedziałek, 9 maja 2011

Wyjatkowy dzien..

   ''Pewnego dnia Bog przywolal do siebie slodkie malenstwo i zwrocil sie do niego slowami:
Nadszedl juz czas twego odejscia z raju na ziemie.

Malenstwo bardzo sie przestraszylo:
Ale ja tam nikogo nie znam. Nie potrafie sam jesc, nie potrafie chodzic, nie potrafie obronic sie od zlego..
Malenstwo nie chcialo przyjsc na swiat, rozplakalo sie.

Bog zaczal je uspokajac:
Nie boj sie poslalem aniola, ktory bedzie sie toba opiekowal na ziemi. Bedzie cie chronil i czuwal przy twoim lozeczku gdy bedziesz chory. Bedzie przygotowywal twoje ulubione jedzenie. To aniol, ktory nie zrezygnuje z bezwarunkowej milosci do ciebie.

Malenstwo wciaz bylo przestraszone:
Ale ja nie znam tego aniola, nie wiem jak mam sie do niego zwracac..

Bog cierpliwie odpowiedzial:
Jak juz bedziesz na swiecie rozpoznasz tego aniola po jego niepowtarzalnie cudownym zapachu i przemilym glosie. Bedziesz do niego mowic MAMO''

Cytat ten znajduje sie na okladce ksiazeczki zdrowia Teomana, ktora dostalismy w szpitalu, w ktorym sie urodzil. Probowalam sie dowiedziec czyjego autorstwa sa te slowa, ale niestety bezskutecznie. W internecie kraza tez inne wersje, bardzo zblizone do tej ktora przetlumaczylam z tureckiego na polski, ale pod zadna z nich nie ma autora. Tak czy owak postanowilam umiescic go w swoim poscie, poniewaz dzisiaj w Turcji wszystkie mamy maja swoje swieto. Dzien Matki, a raczej Dzien Matek obchodzony jest tutaj co roku w druga niedziele maja. Roznica pomiedzy tym szczegolnym dniem obchodzonym w Polsce, a tym obchodzonym tutaj polega wlasnie na tym, ze zyczen nie skladaja mamie wylacznie jej dzieci. Kazdy sklada zyczenia wszystkim mamom, ktore zna, jesli tylko ma na to ochote.
 
Jak w kazda niedziele, tak i dzisiaj moj Pysiu wyruszyl z tatusiem na 'przeglad placow zabaw'. A mama pozwolila sobie na slodkie nic nie robienie przez te 2 godziny blogiej ciszy :) Kiedy juz wrocili do domu, Teo wreczyl mi piekne polne kwiaty, ktore nazrywal razem z tata. To znaczy mial wreczyc, ale nie bardzo chcial sie z nimi rozstac, w zwiazku z tym przez kilka minut pozwalal mi tylko na nie patrzec i ewentualnie dawal powachac. A pachna cudnie..
Szczesciara ze mnie, ze mam takich kochanych chlopakow :)

sobota, 7 maja 2011

Plac zabaw

Dzisiaj bylam z moim kroliczkiem na placu zabaw. Jak zwykle radosci co nie miara, bo to wlasnie jest nieodlaczny element niemal kazdego dnia Teomana. Pierwsze slowo jakie wypowiada zaraz po przebudzeniu sie to 'paka' - (parka) co po turecku znaczy 'na plac zabaw' lub 'do parku'. Mamy szczescie, ze tu gdzie mieszkamy jest ich mnostwo, wiec mamy mozliwosc wybrania za kazdym razem innego. Teo tak bardzo kocha to miejsce, ze czasem zastanawiamy sie z mezem czy nie zrobic jakiegos placu zabaw w naszym mieszkaniu, tak, zeby mogl sobie nawet spac w objeciach ubostwianej przez siebie zjezdzalni ;)
A skoro o spaniu mowa, rozbraja nas tureckie 'dobranoc' w wersji jaka stworzyl Teo. Zamiast 'iyi geceler' mowi 'iyi baba' co znaczy 'dobry tata' :)