środa, 29 lutego 2012

'Wyprawka przyszlego pana mlodego' ;)

Dzien po zareczynach nastapila 'pielgrzymka' naszej rodziny (okolo 15 osob) do domu rodzinnego chlopaka. Zgodnie ze zwyczajem i my nie szlismy z pustymi rekami, a wsrod prezentow byly:
-wielgachna taca z baklava
-taca z borek (ze szpinakiem i serem)
-taca z corek (na slodko z masa makowa)
-indyk pieczony faszerowany pilavem z ryzu
-bochen wiejskiego chleba
-bohcalar (dla rodzicow chlopaka, dla jego babci, brata i bratowej)
-koszyk z 'wyprawka dla przyszlego meza' ;)

Niestety nie dysponuje zadnym zdjeciem z tamtego dnia, wiec 'zapozyczylam' dwa z internetu (kadinlarkulubu.com). Jak widac czasami koszyk zastepowany jest eleganckim pudelkiem- walizka.
  
    

Standardowa zawartosc:
- zestaw do golenia (maszynka+kosmetyki)
- dezodorant- perfum
- koszula wizytowa z  krawatem
- spinki do mankietow
- spodnie wizytowe + pas
- bielizna (slipy lub bokserki + podkoszulek)
- skarpety
- eleganckie buty
- portfel
- pizama
- kapcie
- recznik

Po wreczeniu prezentow i usadowieniu sie w salonie, tradycyjnie zostalismy przywitani kolonya i lokum. Niedlugo potem kazdy dostal talerz, na ktorym znajdowalo sie borek i cos na slodko (juz nie pamietam co to bylo). Do picia podano cay, a po jakims czasie turecka kawe.Wizyta trwala okolo dwoch godzin, a zakonczona zostala ponownym przekazaniem dzbanka (tego od serbetu z uroczystosci Soz). Tym razem juz pusty, lecz z przywiazana zlota bransoletka, trafil ostatecznie do przyszlej synowej.

sobota, 25 lutego 2012

'Ochajtnac sie' po turecku- cz.3 (Nişan- zareczyny)

Na poczatek male wyjasnienie dotyczace jednakowych dat na zdjeciach z isteme toreni i soz oraz na zdjeciach z zareczyn.
Zdjecia prezentow przyniesionych na isteme i soz zrobilam dzien pozniej, czyli w dniu zareczyn. Prezenty te sa wystawiane na stole w salonie (w domu rodzinnym dziewczyny) na pokaz. Trwa to okolo tygodnia, zeby rodziny mlodych i (znow o zgrozo;) sasiadki mogly rzucic okiem na to co sie tam znajduje.. I przewaznie zaczynaja sie potem dyskusje na temat tego, co zgodnie ze zwyczajem powinno bylo pojawic sie wsrod prezentow, a zostalo pominiete, itp. Trudno sie dziwic, ze zwlaszcza mlodzi za tym zwyczajem nie przepadaja..Jednak czesto zgadzaja sie na to, zeby ciekawskim sasiadkom nie dac powodow do plotkowania, ze pewnie nie maja sie czym pochwalic i dlatego nie chca pokazac.

Zareczyny najczesiej odbywaja sie albo podczas skromnej uroczystosci w domu, w gronie najblizszej rodziny, albo w specjalnie na te okazje zamowionej sali (w domu weselnym). W tym drugim przypadku niewiele odroznia taka 'impreze' od samego przyjecia weselnego. I tu pojawia sie pytanie po co to wszystko, skoro przewaznie wesele tez jest w planach? Zbyteczny wydatek? Szastanie pieniedzmi? 'Pokazowka' jaki to 'mocny' jest status rodziny, ktora (co nie rzadko sie zdarza) musi sie zapozyczyc zeby hucznie wydac corke za maz czy ozenic syna? Moze i tak..A moze oprocz tego wszystkiego kryje sie pod tym jeszcze jakis glebszy sens.. (wiecej o tym 'glebszym sensie' napisze przy okazji nocy henny). Za zorganizowanie zareczyn odpowiada strona dziewczyny, za zorganizowanie wesela- strona chlopaka.. Jesli (na przyklad) dziewczynie trafi sie wredna tesciowa, to przy pierwszej lepszej okazji wyliczy jej po kolei wszystko co tez to ona zrobila badz zorganizowala w zwiazku ze slubem swojego syna. I oczywiscie nie omieszka tych swoich 'osiagniec' porownac z ewentualnymi brakami jakie wystapily po stronie dziewczyny.. Zeby nie dac powodu do tego typu uwag w przyszlosci, rodzice przewaznie robia co w ich mocy, zeby wszystko bylo dopiete na ostatni guzik. Nie pozwole nikomu 'zmiazdzyc' (ezdirmek) swojego dziecka- to termin dosyc czesto uzywany przez rodzicow mlodych przy okazji przedslubnych przygotowan..
Bywa, ze te rodziny mlodych, ktore od lat byly ze soba w dosc zazylych stosunkach, zaczynaja patrzec na siebie wilkiem nie dlugo po tym jak ich dzieci postanowily sie pobrac, a czasem nawet definitywnie zrywaja ze soba wszelkie kontakty..Na szczescie nie zawsze tak jest. A co do wrednych tesciowych, to wszyscy dobrze wiemy, ze w Polsce tez ich nie brakuje, wiec to zadna nowosc ;)

Jak juz pisalam na poczatku tego posta, zareczyny cioci Teomana odbyly sie dzien po isteme toreni i soz. (Nie jest to regula. Mlodzi wraz z rodzicami ustalaja date, ktora im wszystkim bedzie odpowiadac). Powodem pospiechu byla koniecznosc jej powrotu do Karamanu, w ktorym pelnila 3-letnia sluzbe jako nauczycielka angielskiego (o czym tez juz wczesniej wspominalam). A ze byla dopiero na polmetku, zgodnie z jej zyczeniem do slubu doszlo poltora roku po zareczynach, wtedy kiedy po wypelnieniu tej sluzby mogla wrocic do rodzinnego miasta- Bergamy. Chlopak w miedzyczasie odsluzyl wojsko.

'Zahaczylam juz o slub', ale tak jak obiecalam wyjasnie jeszcze kwestie obraczek. Osobiscie nie spotkalam sie tutaj z wymienianiem ich (maz zonie, zona mezowi) podczas ceromonii slubnej, tak jak to ma miejsce w Polsce. W zwiazek malzenski wstepuje sie juz z zalozonymi. To od mlodych zalezy kiedy po raz pierwszy je zaloza. Niektorzy decyduja sie na to juz podczas Soz i ewentualnie zdejmuja je tuz przed przyjeciem zareczynowym, zeby kazdy z przybylych gosci mogl byc swiadkiem tego jak (ponownie) zakladaja je w domu weselnym, w ktorym zareczyny sie odbeda. Natomiast Ci bardziej rozrzutni kupuja osobne obraczki na Soz, osobne, tzn. inne na zareczyny. Wspominalam tez, ze sa i tacy, ktorzy nie czuja potrzeby 'zaobraczkowania sie' podczas Soz i po raz pierwszy 'obraczkuja sie' podczas zareczyn. A jesli zareczyny sie nie odbyly to po prostu 'chlas na palec' tuz po wyjsciu od jubilera, bez zadnych ceregieli, tak jak to mialo miejsce w moim przypadku :) Nie powiem, troche brakowalo mi formulki 'Zono przyjmij te obraczke jako znak....itd.' ale jakos przelknelam te gorycz rozczarowania ;)
A po czym odroznic kto z zaobraczkowanych jest po slubie a kto przed? Odpowiedz jest prosta: w Turcji przed slubem obraczki nosi sie na palcu prawej reki, natomiast po slubie juz na lewej.
Jesli chodzi o 'pierscionki oswiadczynowe' (w Polsce wlasnie na nie mowi sie zareczynowe jesli dobrze pamietam) to owszem w Turcji tez wystepuje zjawisko oswiadczyn polaczone z wreczeniem dziewczynie pierscionka, ale niestety niektorzy przedstawiciele plci meskiej uwazaja to za zbyteczne skoro i tak wybiora sie pewnego dnia z rodzicami na 'isteme toreni' w celu poproszenia o zgode na ten slub. To przeciez 'prawie' to samo..
Bywa, ze podczas uroczystosci Soz, zamiast obraczek wlasnie ten pierscionek zakladany jest dziewczynie, a chlopakowi nic.

Przyjecie zareczynowe cioci Teomana standartowo zaczelo sie o godz. 19:30 i trwalo do 22:00. Przy wejsciu do domu weselnego kazdy z gosci zostaje 'poczestowany' kolonya i lokum.

Kolejny zwyczaj, ktory jest na porzadku dziennym w Turcji to kolonya wlasnie. Jest to woda wystepujaca w przeroznych zapachach (np.cytrynowym), ktora ze wzgledu na swe antybakteryjne i odswiezajace wlasciwosci oferowana jest (bezplatnie jakby ktos mial watpliwosci :) miedzy innymi do odkazania rak podczas podrozy w autokarach (masowa aczkolwiek dobrowolna dezynfekcja ;) a takze przed i po spozyciu posilku w restauracji.

Mloda para pojawia sie na sali wtedy, kiedy jest juz ona wypelniona goscmi. Po przywitaniu wszystkich zgromadzonych oraz glownych bohaterow wieczoru, ci ostatni zostaja zaproszeni przez zespol muzyczny do wykonania ich pierwszego wspolnego tanca. Potem do zabawy dolaczaja pozostali goscie. Po pewnym czasie nadchodzi moment uroczystego zalozenia obraczek. Mlodzi staja na srodku sali wraz z osoba, ktora te obraczki po krotkiej przemowie (o milosci, malzenstwie, itp.) im zalozy, a nastepnie przetnie nozyczkami czerwona wstazeczke, ktora byly polaczone. Zaraz po tym zdarzeniu nastepuje skladanie zyczen i gratulacji mlodym polaczone z wreczeniem im zlota lub pieniadzy. (Banknoty lub 'zlote koleczka' goscie przypinaja do tych bialych tasiem ktore dziewczyna i chlopak maja na sobie). Jako pierwsi podchodza rodzice. Tesciowie zakladaja przyszlej synowej cos ze zlota, np. bransolete, a rodzice dziewczyny zakladaja przyszlemu zieciowi zegarek. Nastepnie podchodza pozostali czlonkowie rodziny i reszta gosci jak leci. Po gratulacjach czas na tort zareczynowy, a po torcie hulanki i swawole- ciag dalszy, do godziny 22:00.

Mlodzi tuz po pojawieniu sie na sali wypelnionej goscmi

Pierwszy taniec


Uroczyste zalozenie obraczek




Tuz przed przecieciem wstazeczki

 
Pamiatkowy album z zareczyn


środa, 22 lutego 2012

Co slychac w 'zabolandzie' ?

Jako przerywnik w opisywaniu zwyczajow (od kilku dniu mam z tego powodu glowe niczym wiadro ;)) kilka najswiezszych zdjec glownego bohatera tego bloga :)
Juz dawno nie zagladalismy do 'zabolandu', wiec wczoraj wlasnie tam wybralismy sie na spacer. Nareszcie zdolalam pokazac Teomanowi jaszczurki i to z calkiem bliskiej odleglosci. Kiedy udawalo mi sie utrzymac lobuza w ciszy i w bezruchu, wychodzily ze swoich skalnych kryjowek, zeby powygrzewac sie na sloncu. Jak zwykle do zdjec pozowac nie chcialy ;) W przeciwienstwie do jednego z zolwi, ktory tez wylegiwal sie na sloncu. Ciekawy przypadek skoro nawet Teo go nie sploszyl.

meyaba kapumbaaaaa!
pssssssst !!!





I jeszcze cos, co od jakiegos miesiaca jest hitem wsrod zainteresowan Teomana. Koparka! Prawie kazda rozmowa telefoniczna (z babcia, dziadkiem, ciocia, itp) zaczyna sie standardowym juz pytaniem: Kepçeyey ne yapıyoy? (Co yobia kopayki?)



El opme- zwyczaj calowania w reke

Przy opisywaniu zwyczajow zwiazanych ze slubem, nie sposob pominac czegos, co tu w Turcji jest na porzadku dziennym, czyli zwyczaju calowania w reke osob starszych, a nastepnie dotkniecia ta reka (a dokladniej mowiac dlonia) swego czola. 'El opme' postrzegane jest na ogol jako oddanie tym osobom szacunku. Praktykowane przede wszystkim podczas swiat, wesel, pozegnan i przywitan po dluzszym rozstaniu, ale takze (o zgrozo) podczas zwyklych odwiedzin sasiedzkich. Zwyczaj wzbudzajacy kontrowersje nie tylko wsrod obcokrajowcow, ale czasem wsrod samych Turkow, szczegolnie wtedy, kiedy osoba, ktora widzisz pierwszy raz w zyciu podsuwa ci az pod nos swa dlon domagajac sie wlasnie tej formy przywitania.
Osobiscie nie mam nic przeciwko, jesli to ja podejmuje decyzje czy chce sie przed kims w ten sposob 'poklonic' czy nie. Na szczescie jak do tej pory taka podsunieta pod sam nos dlon mi sie nie przytrafila.
Kiedy zapoznawalam sie z moja turecka rodzina przy okazji rozwozenia zaproszen na moj slub, moja tesciowa informowala mnie w stosunku do kogo powinnam te 'forme' zastosowac i nie bylo to dla mnie jakos wyjatkowo trudne. Moze dlatego, ze ograniczalam sie zazwyczaj do wersji 'bezcmokowej' czyli dotknieciem takowa reka swojej brody a nastepnie czola. W internecie na jednym z forow, gdzie wrecz 'grzmia' tureccy przeciwnicy tego zwyczaju (a to, ze ponizajace, niehigieniczne, itp.) wyczytalam, ze niektorzy stosuja tez metode delikatnego obrocenia dloni tak, aby pocalowac wlasny kciuk :) Podobno robi sie to dyskretnie, zeby osoby trzecie tego pocalowania kciuka nie zauwazyly.
W rodzinie mojego meza oczywiste jest calowanie w reke babc oraz dziadkow i nie jest to dla mnie zaden problem. Z ciotkami natomiast witamy/zegnamy sie calujac w policzki, a z wujkami przewaznie usciskiem dloni ewentualnie polaczonym z metoda 'policzek do policzka', choc to ostatnie bardziej charakterystyczne jest dla przywitan/pozegnan mesko-meskich. Moj tesc nawet podczas swiat nie dopuszcza do calowania go w reke, ale co zrozumiale sam stosuje ten zwyczaj w stosunku do swoich rodzicow, ciotek i wujkow. Starsi ludzie chyba zawsze na to czekaja, w przeciwienstwie do mlodszych pokolen.. Jesli chodzi o moja tesciowa to owszem w reke da sie pocalowac i tez nie mam z tym problemu. Jednak na pewno rozczarowalam ja kilka miesiecy temu, kiedy pomimo sygnalow (mimicznych) z jej strony przywitalam sie z jakas tam sasiadka, (ktorej wczesniej na oczy nie widzialam) wylacznie tureckim: Witajcie. Nie dajac za wygrana tesciowa spytala mnie czy przywitalam sie juz z 'ciocia' X?' co mialo znaczyc: Czy pocalowalas 'ciocie' w reke? A ja w odpowiedzi powtorzylam z przyklejonym usmiechem 'Hoş geldiniz'..Kilka minut po tym zdarzeniu opowiedzialam swojemu mezowi (byl w innym pokoju), ze pomimo sygnalow ze strony jego matki nie pocalowalam w reke babsztyla, a on na to, ze dobrze zrobilam i ze on tez nie ma zamiaru wychylac sie ponad wypowiedzenie: Hoş geldiniz..
To chyba wszystko, co mam do powiedzenia na ten temat..

poniedziałek, 20 lutego 2012

'Ochajtnac sie' po turecku- cz.2 (Isteme toreni, Soz)

ISTEME TORENI, SOZ- C.D.

Po usadowieniu gosci i prezentow w salonie oraz po przywitaniu wszystkich tradycyjnym tureckim 'hoş geldiniz' (kazdego z osobna), calujac przy tym w reke tych, ktorych wypada (temat kolejnego posta), nastapilo zapoznanie sie tych osob, ktore tego dnia zobaczyly sie po raz pierwszy (znikomy procent, bo rodzice przyszlych nowozencow znali sie od lat). Z tego wzgledu iz w salonie bylo dosyc tloczno, mloda czesc towarzystwa zgromadzila sie w kuchni. Z wyjatkiem chlopaka..siedzial tam nieborak prawie nic sie nie odzywajac, chyba, ze zostal o cos zapytany. (Mlodzi nie 'wcinaja sie' w rozmowy doroslych). Podczas gdy rodziny prowadzily ze soba dyskusje kazdy zostal poczestowany czekoladka (tymi, ktore byly wsrod prezentow), po czym przyszla kolej na przygotowanie Türk kahvesi czyli tradycyjnej tureckiej kawy parzonej w tygielku. Powinna ona byc przygotowana przez moja szwagierke, ale co zrozumiale (ze wzgledu na ilosc gosci) nie obylo sie bez pomocy pozostalych dziewczyn. Zgodnie ze zwyczajem specjalna wersja tej kawy, to znaczy z pokazna iloscia soli zamiast cukru, trafia do przyszlego pana mlodego. To taki przedslubny test na cierpliwosc ;) Delikwent pije te kawe dzielnie, nie dajac po sobie poznac, jaka to ohyde ma w filizance, chociaz i tak wszyscy dookola wiedza co mu sie trafilo i nie omieszkaja zazartowac na ten temat, np. 'Moze powinnismy otworzyc okno, mlody nam troche poczerwienial'. Jesli posolona kawa zostaje wypita do dna znaczy to, ze mlody konsekwentnie trwa w postanowieniu ozenku, nawet jesli wybranka zachowuje sie czasem jak jedza.


I wreszcie nadchodzi punkt kulminacyjny wieczoru. İsteme Töreni. Najstarsza osoba z rodziny chlopaka (zazwyczaj jest to ojciec lub dziadek) wypowiada standardowa formulke:
“Allah’ın emri, peygamberin kavli ile kızınızı oğlumuza istiyoruz”. W najprostszym tlumaczeniu slowa te brzmia nastepujaco: ''Wypelniajac wole Allaha chcemy wasza corke (jako zone) dla naszego syna''. Slowa te kierowane sa do najstarszej osoby z rodziny dziewczyny. Zazwyczaj odpowiedz nie nastepuje tego samego dnia. Ojciec (ew.dziadek) dziewczyny stwierdza, ze dojdzie do slubu, jesli mlodzi sa sobie przeznaczeni (kısmet) lub infomuje o potrzebie czasu do namyslu i to wcale nie musi oznaczac odmowy. Na ogol bywa tak, ze jesli nie ma zgody rodzicow na slub to do 'isteme töreni' po prostu nie dochodzi. 'Na ogol' czyli, ze i tu sa wyjatki. Jesli zdarzy sie, ze chlopak przyjdzie z rodzina w celu poproszenia o zgode na slub, a rodzice dziewczyny tej zgody nie wyrazaja, to nie przyjmuja zadnych prezentow, nie czestuje sie tez gosci czekoladkami, ktore zostaly przez nich przyniesione (goscie zabieraja je z powrotem) i nie zostaja tez poczestowani filizanka tradycyjnej tureckiej kawy..

Wracajac do naszej cioci: Dziadek, nie przedluzajac udzielil odpowiedzi twierdzacej poprzez wyrazenie szacunku dla decyzji mlodych, ktorzy sie pokochali oraz zyczenie im szczescia. I w ten oto sposob nastapil kolejny etap na drodze do malzenstwa czyli 'SOZ' (slowo, obietnica- zgoda na slub). 'Soz' przede wszystkim ma na celu stworzenie mozliwosci lepszego poznania sie zainteresowanych soba mlodych oraz ich rodzin. Jest wyrazem zaufania jakim mlodzi oraz obie rodziny nawzajem sie obdarzyly. Konczy sie tez trwajace do tej pory napiecie, spowodowane nerwowym oczekiwaniem na ten moment.
Mlodzi moga stanac wreszcie obok siebie, w centralnym miejscu wsrod zgromadzonych gosci i domownikow. Po uroczystym zalozeniu im obraczek przez dziadka, zgodnie z tureckim zwyczajem kazde z nich caluje jego dlon, a nastepnie dotyka ta dlonia swego czola. Nastepnie podchodza kolejno do starszych od siebie osob i czynia to samo, poczynajac od babc i rodzicow, na ciotkach i wujkach konczac. Od wszystkich tych osob po kolei otrzymuja gratulacje oraz zyczenia szczescia. Czasami przy tej okazji krojony jest tort, a czasami goscie dostaja inny poczestunek, czyli na przyklad tureckie 'boreki i coreki' jak to mialo miejsce podczas SOZ siostry mojego meza.

borek- warstwy bardzo cienko rozwalkowanego ciasta (yufka) przekladane roznym farszem, n.p. z bialego sera i szpinaku, z miesa mielonego podsmazonego z cebula, z ugotowanej ciecierzycy, i.t.p.

çörek- slodkie lub slone ciastka badz ciasto (m.in. drozdzowe) z roznym nadzieniem, np. z masa makowa, bialym serem i natka pietruszki,  porami, itp.

Do picia podany zostal şerbet.

şerbet- schlodzony napoj, ktorego podstawowym skladnikiem jest cukier lub miod oraz woda. Sporzadzany m.in. z dodatkiem soku z cytryny lub aromatu rozanego.

Dzabanek wypelniony cukrem (tym, ktory wykorzystano do sporzadzenia şerbetu), zgodnie ze zwyczajem zostal przyniesiony kilka dni przed uroczystoscia przez matke chlopaka. Po uroczystosci SOZ, kiedy goscie wychodza, otrzymuja ten dzbanek wypelniony juz gotowym şerbetem, owiniety w folie i przyozdobiony kokarda. To kolejny dowod na to, ze rodzina dziewczyny godzi sie na jej 'wyfruniecie z gniazda'. Wlasnie mi (jako 'starszej siostrze' dziewczyny) przypadla rola przekazania dzbanka jej przyszlemu tesciowi. Moj maz natomiast, jako starszy brat, wreczyl (rowniez tesciowi) mendil czyli biala chusteczke z inicjalami mlodych, ulozona wraz z dekoracyjna roza w drewnianej kasetce nalezacej do jego siostry wlasnie. Chyba u wszystkich czlonkow naszej rodziny, ktorzy byli tego swiadkami, zaszklily sie oczy..'Verdik, gitti'

Jak widac, zwyczajow zwiazanych z wstapieniem w zwiazek malzenski w Turcji jest mnostwo. Wystepuja mniejsze lub wieksze roznice w zaleznosci od regionu kraju (n.p.wspomniany przeze mnie serbet charakterystyczny jest akurat dla Izmiru i Manisy). Mlodzi i ich rodzice na ogol zasiegaja szczegolowych informacji na temat tego, co powinno sie przygotowac na poszczegolne uroczystosci u swoich znajomych, ktorzy sa juz po tym calym zamieszaniu. Bywa i tak, ze rezygnuja z przygotowywania bohç czy wyprawiania hucznych zareczyn. Na przyklad wtedy kiedy zwiazane z tym wydatki wola przeznaczyc na potrzeby zwiazane z urzadzaniem mieszkania.

Niektorzy mlodzi 'SOZ- obraczki' zakladaja sobie nawzajem bez udzialu osob trzecich. Sa tez tacy, ktorzy w ogole nie czuja takiej potrzeby i pomijajac ten etap przechodza od razu do zareczyn.



sobota, 18 lutego 2012

'Ochajtnac sie' po turecku - cz.1 (Isteme toreni, Soz)

Wedlug tradycji tureckiej pierwszym oficjalnym krokiem na drodze do malzenstwa jest 'isteme töreni'  co wiaze sie z -jak ja to mowie- 'pielgrzymka' chlopaka i jego najblizszej rodziny do domu rodzinnego dziewczyny, ktora chce poslubic, w celu uroczystego poproszenia o zgode na ten slub. Jesli obie rodziny sie nawzajem akceptuja lub przynajmniej w miare akceptuja to najczesciej chlopak lub jego ojciec spotyka sie z ojcem dziewczyny i mowi, ze chcialby zlozyc wizyte wraz ze swoja rodzina. Ojciec dziewczyny zapytany zostaje o to kiedy owa wizyta moze dojsc do skutku. Wyznaczony zostaje konkretny dzien. Chlopak powinien na te okazje zalozyc garnitur i krawat, choc czasem zdarzaja sie odstepstwa od tej zasady. Dla dziewczyny tez wskazany jest elegancki stroj, najlepiej sukienka badz spodnica z bluzka, o w miare jednolitym kolorze (nie powinna to byc jakas krzykliwa kreacja) i delikatny makijaz. Oczywiscie czlonkowie obu rodzin nie wystepuja wtedy w dresach, tez powinni sie odswietnie ubrac ;)
Do cioci Teomana, chcacy ja poslubic chlopak przyszedl w towarzystwie okolo 20 osob, ale dowiedzialam sie, ze nie jest to nic nadzwyczajnego. Oprocz najblizszej rodziny przyszli tez przyjaciele rodzicow (dodatkowe wsparcie), ktorzy chcieli byc swiadkami tego jak tradycji staje sie zadosc.
Nasza rodzina tez dosyc licznie sie 'zameldowala', poza ciociami i wujkami przyjechaly obie babcie i dziadek, ktorego to wlasnie, jako seniora rodu 'poproszono o reke' mojej szwagierki. Ale po kolei..

Pamietny dzien uplynal nam na pucowaniu kazdego zakamarka mieszkania na blysk oraz pichceniu börekow i çörekow. Pod wieczor pojawil sie chlopak z calym towarzystwem i zgodnie z panujacym zwyczajem wreczyl kwiaty swojej wybrance oraz czekoladki jej mamie, czyli przyszlej tesciowej. W zaleznosci od regionu Turcji na 'isteme töreni' przychodzi sie z baklava lub lokum (wlasnie te tureckie slodkosci ciesza sie tu najwiekszym uznaniem).



Lokum to slodycz przypominajaca nieco stwardniala galaretke, o cudownym smaku, choc osobiscie nie przepadam za ta wersja, ktora barwiona jest woda rozana. Wole te z orzechami, bakaliami, wiorami kokosowymi, itp.

Baklava natomiast to ulozone warstwowo ciasto polfrancuskie, przełozone orzechami (włoskimi, migdałami lub pistacjami) i zalane syropem. Jednym slowem cukier, cukier i jeszcze raz cukier ;) (Lubie baklave, o ile nie przesadzono z cukrem wlasnie, a moja tesciowa niestety nie zaluje go podczas sporzadzania syropu).
    
  

Poza kwiatami, czekoladkami i baklava pojawily sie tez inne prezenty, wnoszone kolejno przez niektorych  czlonkow rodziny chlopaka i ustawiane na stole w salonie, w ktorym odbyla sie uroczystosc. Byly to:
-wielgachna taca z owocami + pare kilo çerezu (çerez to mieszanka solonych orzechow: laskowych, ziemnych, nerkowcow, migdalow, pistacji + slonecznik, leblebi, itp.)
-ogromny bochen chleba z orzechami laskowymi (domowy wypiek)
-kuferek dla przyszlej panny mlodej (zawartosc opisana ponizej)
-bohcalar (dla najblizszej rodziny przyszlej panny mlodej, w naszym przypadku byli to:  rodzice, babcia i dziadek, druga babcia oraz brat z zona czyli moj maz i ja)

W sklad takiego pakietu- prezentu na, ktory mowi sie 'bohca' (czyt.bohcia), wchodza przewaznie:
-yazma -pieknie zdobiona chusta (z koronkowym obszyciem) 
-patik- rodzaj kapci robionych na szydelku
-sweter (ew.bluzka) dla kobiety
-koszula wizytowa dla mezczyzny
-recznik obszyty koronka
-skarpety (po parze- dla kobiety i mezczyzny)
-bawelniana bielizna (dla kobiety i dla mezczyzny)

Na zrobionych przeze mnie zdjeciach niestety nie widac wszystkiego, co tutaj wymieniam. Gdyby wtedy przyszlo mi na mysl, ze pewnego dnia zaczne pisac bloga, to zdecydowanie bardziej postaralalabym sie, zeby dokladnie zobrazowac ten temat.

Czesc prezentow dla przyszlej panny mlodej i jej rodziny (zapakowane czerwona folia to taca z owocami)
Kuferek dla przyszlej panny mlodej


Zawartosc kuferka:
-kosmetyki- krem, perfumy, zestaw do makijazu (cienie do powiek, tusz do rzes, szminka), lakier do paznokci i zmywacz, pilnik, pinceta, kolonya
-szczotka do wlosow
-satynowa koszula nocna z satynowym szlafrokiem ('wersja open' jak ja to mowie, czyli nie ta z zapieciem pod sama szyje)
-buty do chodzenia po domu (to te biale na obcasie, ktore widac na zdjeciu- dobrane kolorem do koszuli nocnej i szlafroka)
-komplet bielizny + podkoszulek
-rajstopy
-para skarpet
-4 pary 'patikow',  (w prawym rogu kuferka widac akurat te z zielono- czerwonym wzorem)
-sweter
-reczniki obszyte koronka
-yazmalar (chusty, o ktorych pisalam wyzej)
-parasolka
Nie wykluczone, ze cos pominelam, ewentualnie dopisze jesli przypomni mi sie cos co tam jeszcze bylo

W tych przedslubnych zakupach mlodzi przewaznie tez biora udzial, zeby to wlasnie zgodnie z ich gustem skompletowac to, co znajdzie sie w kuferku dziewczyny oraz w koszyku, ktory po zareczynach sprezentowany zostanie chlopakowi. Czasem jednak wola to wszystko zalatwic sami, zeby uniknac 'wloczenia sie' z obiema matkami po sklepach. Obie kobiety sa obecne wtedy kiedy dokonuje sie zakupu strojow na zareczyny. Dziewczynie kupuja go (to znaczy finansuja) przyszli tesciowie, natomiast ubranie na te okazje dla chlopaka kupuja rodzice dziewczyny. Znam przypadki, w ktorych mlodzi nie sa pytani o ewentualne sugestie co do prezentow (w mysl zasady, ze prezent powinien byc niespodzianka).
Oczywiscie wszystko zalezy od sytuacji materialnej rodzin, nie jest tak, ze wymaga sie Bog wie czego od rodziny, ktora na takie wydatki najzwyczajniej w swiecie nie moze sobie pozwolic..

C.D.N.



piątek, 17 lutego 2012

'Ochajtnac sie' po turecku (wstep)

Nareszcie moge zabrac sie za opisywanie zwyczajow zwiazanych ze slubem, weselem, itp. co zapowiadalam jeszcze w zeszlym roku, przy okazji wyjscia za maz cioci Teomana (siostry mojego meza). Z przyczyn ode mnie niezaleznych realizacja tych zapowiedzi nastepuje dopiero teraz. Ale jak to sie mowi: Lepiej pozno niz wcale..Temat rzeka, wiec uprzedzam, ze jego opis bedzie pokaznych rozmiarow.

Oczywiscie najczesciej pobieraja sie tu mlodzi (lub starsi), ktorzy sie pokochali badz zostali ze soba skojarzeni za pomoca swatki (jedno nie wyklucza drugiego).
Zaczne jednak od smutnej prawdy o tym, ze czasami dochodzi tutaj rowniez do zawierania malzenstw pod przymusem, zwlaszcza na wschodzie Turcji, wsrod spolecznosci kurdyjskiej. O pomste do nieba wolaja chore zwyczaje wydawania za maz dziewczynek (czesto tych nie majacych nawet 15 lat) za doroslego, znacznie starszego chlopa, bywa, ze i w jakims stopniu z nia spokrewnionego. Cele takiego zamazpojscia moga byc nastepujace: Jesli dziewczyna pochodzi z biednej rodziny, rodzice wybieraja jej na meza, kogos kto zapewni dostatnie zycie zarowno jej, jak i im samym. Jesli pochodzi z rodziny bogatej, to wybierajac meza biora pod uwage to, zeby dobra materialne jakie posiadaja nie poszly w obce rece i wydaja dziewczyne za maz na przyklad za jej kuzyna. Sa tez i tacy, ktorym zalezy na tym, aby to wlasnie corka nie poszla do kogos 'obcego' lub nie daj Bog zostala 'stara panna'..
Proceder potepiany przez zdecydowana wiekszosc Turkow i grozacy rodzicom odebraniem dziecka przez policje, jesli sprawa wyjdzie na jaw. Ale biorac pod uwage to, ze sa to sluby udzielane wylacznie przez imama (odpowiednik ksiedza w islamie) i w odroznieniu od slubu cywilnego nie majace zadnej mocy prawnej (nie rejestrowane) oraz to, ze mala dziewczynka zazwyczaj nie jest w stanie sprzeciwic sie rodzinie (strach przed konsekwencjami takiego sprzeciwu) sprawa na ogol nie wychodzi poza kregi tej rodziny wlasnie. A kiedy juz dziewczyna osiaga pelnoletnosc, zglaszaja sie wraz z 'mezem' do Urzedu Stanu Cywilnego po to, zeby zawrzec oficjalny zwiazek malzenski. I po sprawie..

Innym zwyczajem, niezwykle irytujacym mlode Turczynki (choc sa i takie, ktore nie maja nic przeciwko) jest obserwowanie ich przez matki delikwentow oraz przeprowadzanie tak zwanego wywiadu wsrod otoczenia, majacego na celu wybadanie czy upatrzona dziewczyna nadaje sie na zone dla ich syna. Chlopak czesto nie ma pojecia ani o dziewczynie, ani o tych przeszpiegach jakie jej funduje jego matka, choc nie jeden synalek jest pozniej niezmiernie wdzieczny mamie, jesli owa wybranka i jemu sie spodoba. A jesli dziewczyna po zaaranzowanym oficjalnym zapoznaniu sie z absztyfikantem (uwielbiam to slowo;)) tez patrzy przychylnym okiem, to juz prawie pelnia szczescia. Prawie, bo czeka ich to cale zamieszanie zwiazane ze slubnymi zwyczajami ;)

Ciocia Teomana, ktora jest nauczycielka angielskiego, z wielkim niesmakiem wspomina te matki, ktore przychodzily do szkoly, w ktorej uczyla przez 3 lata (w miescie Karaman) wlasnie w celu 'dokladnego przyjrzenia sie jej'. Zeby kobity daly jej swiety spokoj, postarala sie o obwieszczenie wszem i wobec, ze wlasnie sie zareczyla, choc zareczona wtedy nie byla. Zeby nikt nie mial co do tego watpliwosci zaczela tez nosic pierscionek 'zareczynowy'..
To tyle w ramach wstepu.

Zwyczaje zwiazane z zawarciem malzenstwa w Turcji opisze dzielac je na etapy, ktore zazwyczaj nastepuja kolejno po sobie:
1.isteme töreni (uroczyste zapytanie)
2.söz (slowo, obietnica)
3.nişan (zareczyny)
4.nikah (slub)
5.çeyiz gidiyor (jedzie posag)
6.kına gecesi (noc henny)
7.düğün (wesele)

Oczywiscie nie sa to reguly, od ktorych nie ma wyjatkow. Slub i wesele mozna tu zalatwic 'za jednym zamachem', to znaczy tego samego dnia. Bywa i tak, ze niemal wszystkie obrzedy poprzedzajace slub oraz te nastepujace po nim zostaja pominiete. Dzieje sie tak na przyklad wtedy, kiedy mlodzi pobieraja sie wbrew woli swoich rodzicow (jak uczynili to miedzy innymi moi tesciowie ponad 30 lat temu)..

Temat nastepnego posta: Isteme toreni

środa, 8 lutego 2012

Placki z dyni

Dzisiaj podaje przepis na placki, ktore Teo uwielbia. Nawet tata, ktory za dynia nie przepada, w tym wydaniu zjada je ze smakiem. Przepis niemal identyczny jak na mücver.

Skladniki:
3 szklanki startej na grubych oczkach dyni
1 jajko
1 pomidor (ja uzylam 3 lyzek przetartych pomidorow- domates rendesi) 
okolo 1 szklanki maki
1 plaska lyzeczka (2 çay kaşıgı) proszku do pieczenia
1 plaska lyzeczka soli
1 plaska lyzeczka suszonej miety (lub swiezy koperek drobno posiekany)
szczypta pieprzu
olej do smazenia

Wykonanie:
Dynie wymieszac z przetartym pomidorem, surowym jajkiem, przyprawami oraz proszkiem do pieczenia. Stopniowo dodawac make, az do uzyskania odpowiedniej gestosci (powinno byc troche gesciej niz na placki ziemniaczane). Tak przygotowane 'ciasto' nakladac lyzka stolowa na rozgrzany olej, nadajac mu ksztalt plackow. Po usmazeniu wylozyc na papier, aby odsaczyc z nadmiaru tluszczu.

Przyznaje sie bez bicia, ze pierwszy 'rzut plackow' pieknie przywarl mi do patelni, ale to wina zaledwie trzech lyzek maki, ktore dodalam. Po zwiekszeniu ilosci maki juz nie bylo problemu. 
Mozna zrobic jeszcze smaczniejsza wersje tego dania dodajac starty zolty ser do pozostalych skladnikow.

To biale na zdjeciu to jogurt turecki (super gestosc ;)  

Posted by Picasa

SMACZNEGO !

czwartek, 2 lutego 2012

Co potrafi Teo? c.d.

Wracajac do tematu pierwszych zdan jakie wypowiedzial Teo, przypomnialo mi sie jak wygladalo jego zetkniecie z morzem (w Dikili), po kilkumiesiecznej przerwie. Zapomnialo biedactwo ile mial frajdy kiedy pluskal sie jako niespelna roczny brzdac i kiedy to kazda proba wyciagniecia go z wody konczyla sie protestem, zazwyczaj placzem. W zeszle wakacje troche to potrwalo zanim przyzwyczail sie i na nowo pokochal morskie kapiele. Niezla rozrywke mieli plazowicze kiedy moje proby oswojenia go z woda odbywaly sie wsrod okrzykow:
İMDAAAAAT! BENİ KURTARIN! (POMOOOOOCY! URATUJCİE MNİE).
Na plazy codziennie pojawial sie tez chlopak sprzedajacy kolby gotowanej kukurydzy. Pewnego dnia kupilam taka kolbe swojemu dziecieciu i tak mu posmakowalo, ze od tamtej pory jak tylko slyszal okrzyk: MIIIISIR! (KUKURYYYYYDZA!) to za kazdym razem naciagal te swoja mala szyje niczym zyrafa, zeby zlokalizowac kukurydziarza, a jak juz to zrobil to machajac do niego raczka donosnym glosem wolal: GEL ABİ, GEL! (CHODZ BRACİE, CHODZ). W te dni, kiedy bylismy na plazy przed poludniem, celowo odwracalam uwage Teomana, zeby kukurydza nie wygrala z porzadnym obiadem, ktory czekal w domu u babci. Jednak nie zawsze mi sie to udawalo, bo moj smyk to wyjatkowo czujny plazowicz..Zauwazyl kukurydziarza wlasnie w jeden z tych dni, wiec, zeby ostudzic jego zapal, mowie: Synku badz cicho, nie ma pieniedzy! A on i tak swoje: ABİİİİİİ, GEL!!! Chlopak podchodzi do naszych lezakow, otwiera wiaderko, Teo zaglada do srodka i przygladajac sie kukurydzom rozklada raczki mowiac: PAVA YOK (PARA YOK-NIE MA PIENIEDZY). Wszyscy dookola poskladani ze smiechu, kukurydziarz mowi ze nie trzeba pieniedzy, ze i tak moze sobie wziasc, a ja nie wiem czy sie smiac czy zapasc sie ze wstydu pod ziemie ;)

Teo potrafi nazwac wiekszosc kolorow i chociaz wie ze niebieski to niebieski, dzisiaj pokazujac mi klocek w tym wlasnie kolorze pyta:
-Mamo jaki to kolor?
Odpowiadam, ze niebieski, a on na to:
-Brawo! Jestes taka madra!-
Wieczorem przepytal z kolorow tate i zakonczyl tymi samymi slowami :) Do tej pory slyszal te pochwaly z naszych ust, ale widac, ze odwrocenie rol sprawia mu wielka frajde :)

Dzisiaj uslyszalam tez zaskakujace oswiadczenie:
-Ja nie jestem czlowiekiem.
*A kim jestes?
-Jetem Teoman, zabawka tatusia.(Tata wlasnie takiej odpowiedzi oczekuje za kazdym razem kiedy pyta Teomana kim jest)

Kiedy przychodzi pora spania Teo prawie zawsze reaguje na moje zaproszenie go do lozeczka tymi samymi slowami:'' Mamo, ale ja chcialbym sie jeszcze troszeczke pobawic''. Mowie, ze to troszeczke moze potrwac co najwyzej 5 minut, ale i po uplywie tego czasu zazwyczaj checi do polozenia sie spac jak nie bylo tak nie ma. Kiedy to moje zaproszenie przybiera wiec nieco glosniejsza forme, Teo przyklada palec do ust i szeptem mnie upomina: Mamo cicho, na dole spi dzidzius! (Czesto kiedy Teo przesadza z halasem mowimy mu, ze przez niego dzidzius od sasiadow z pietra nizej nie moze spac)

Raz na jakis czas zdarza sie niestety, ze Teoman laduje w kacie, kiedy juz nie skutkuja prosby i upomnienia. Oczywiscie to nie lada sztuka, zeby wysiedziec tam do konca kary, wiec czasem probuje mnie wziasc na litosc:
- Mamo!
*Prosze?
-Cos powiem..Chcesz moja mame szczesliwa?
*Tak chce
Podbiega do mnie, obejmuje za szyje, caluje w policzki i mowi:
-Przepraszam mamusiu!To sie wiecej nie powtorzy

Teo jest czestym gosciem w kuchni, uwielbia 'pomagac' mi podczas przygotowywania jedzenia. Czasami sklada zamowienia, na przyklad wyciaga z szafki fasole i mowi zebysmy ja ugotowali albo podaje mi paczke ryzu i mowi, zebysmy zrobili pilav. Widzac jak porcjuje kurczaka mowi, ze chce 'ogromne udko'. Czesto po obejrzeniu reklam lub bajki w TV, w ktorej pojawia sie jakis smakolyk nachodzi go chec wlasnie na to co tam zobaczyl. Mama dostaje wtedy propozycje nie do odrzucenia typu: Chodzmy zrobic tort czy upieczmy ciasto. Czasem zgadzam sie na jego sugestie, a czasem nie. Bo zdarza sie i tak, ze wyskakuje mi z marchewka na sniadanie (uwielbia gotowana marchewke).

Teo potrafi wymienic imiona najblizszych czlonkow rodziny i tych z Turcji i tych z Polski, ale na pytanie: Jak ma na imie dziadzius? odpowiada:
-KUKURYKU!
Dziadzius sam sobie winien, bo za kazdym razem kiedy rozmawia z Teomanem udaje koguta, a to jego 'kukurykowanie' sprawia, ze rozbawiony wnusio chichra sie w nieboglosy i bez konca domaga sie powtornego piania :)

'Polak maly' w wykonaniu Teomana:
Kto ty jestes? Polat mawy
Jaki znak twoj? Oziew biawy
Gdzie ty mieszkasz? W turekiej iziemi
Kiedy podczas pierwszych prob nauczenia go tych kilku wersow do znudzenia powtarzalam pytanie: Kto ty jestes? w pewnym momencie moje dziecko nie wytrzymalo i odpowiedzialo: TEOMAN!

Pamietam jak nie tak dawno temu cos tam broil i nie reagowal na moje upomnienia, a ja zaczelam go wtedy ignorowac, zeby dac mu do zrozumienia, ze nie wlasciwie postepuje  i ze powinien przestac. Zmartwiony, ze nie zwracam uwagi na jego proby nawiazania kontaktu wykrzyknal w koncu entuzjastycznie: ''Mamusiu! Oziew biawy!'' Zakodowal sobie smyk w pamieci jak wielka radoscia reaguje mama na te kilka wypowiadanych przez niego slow :) No i jak tu sie zloscic na takiego patriote :)

Na koniec zdjecia obrazujace jak bardzo zmienil sie wyglad zewnetrzny Teomana w przeciagu dwoch lat:


Raczka Teo prawie miesiac po jego przyjsciu na swiat

A to juz ponad 2-letnia grabka

Niespelna miesieczne nozki

Mini stopka..

Midi stopka..(Ciekawe czy pozwoli pstryknac fote za jakies 15 lat ;))

Kilkudniowy Teo z ciocia Fatoş

Prawie 2-letni Teo z ta sama ciocia