Kolejne zdjecia zrobione zostaly w Izmirze, do ktorego wpadlismy tradycyjnie 'jak po ogien'- tym razem w celu zalatwienia spraw urzedowych zwiazanych z moja edukacja.. Jednak czas na dokarmienie golebi i spacer brzegiem morza musial sie znalezc :) Slynny bazar Kemeraltı tez zaliczony kolejny raz, choc jak zwykle tylko pobieznie, ze wzgledu na swoj gigantyczny rozmiar. (Zdjec z bazaru nie ma, bo zamiast zajmowac sie aparatem, musialam miec oczy dookola glowy, zeby mi sie gdzies w tloku dziecko nie stracilo).
W miedzyczasie zrobilismy sobie przerwe na posilenie sie w BK, do ktorego Teo podchodzi z niepokajacym entuzjazmem..Raz na jaki czas pozwalam dziecku na fast fooda, ale mam nadzieje, ze nie wejdzie mu to w nawyk.. Swoja droga az milo popatrzec jak niegdysiejszy niejadek wsuwa zarowno hamburgera i frytki, oproznia do tego solidna porcje ayranu, a po uplywie kilku minut spedzonych w pozycji lezacej (zeby sie jedzonko w brzuszku poukladalo), stwierdza, ze przyszedl czas na loda :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz