Roznie bywalo z apetytem u Teomana, ale sytuacja zdecydowanie sie poprawila od kiedy zaczelam stosowac, jak ja to mowie 'podstepna metode', o ktorej przypomniala mi turecka wersja Superniani (Super Dadı). Chodzi o to, ze za kazdy ladnie zjedzony posilek Teo ma szanse wygrac naklejke- motylka, ktorego zaraz po oproznieniu talerza samodzielnie przykleja na kartce, wiszacej na scianie w kuchni, tuz obok stolu. Kartke mozna zrobic samemu, dzielac ja na rubryki i wyszczegolniajac posczegolne dni tygodnia. Ja natomiast wycielam ze starego polskiego kalendarza strone, na ktorej znajduja sie drzewa i laka, czyli idealne srodowisko do umieszczenia w nim motyli. Nie zrobilam podzialu na dni tygodnia, dogadalismy sie z moim lobuzem, ze jak uzbiera pokazana mu przeze mnie ilosc naklejek (pierwszy raz bylo to 20, a teraz juz 30), to jako nagrode otrzyma zabawke, ktora sam sobie wybierze. Jak skoncza nam sie motylki, to przerzucimy sie na inne naklejki, zeby Teomanowi zabawa sie nie znudzila. Jeszcze nie wiem co to bedzie, moze autka, moze warzywa i owoce, a moze usmiechniete buzki- pan Teoman sam wybierze o co chce walczyc ;)
Od kiedy 'akcja motylek' pojawila sie w naszym domu, Teo zaczal zwracac uwage rowniez na to czy rodzice zjadaja wszystko, co maja na swoich talerzach. Jesli nie, to nie omieszka nas poinformowac, ze motylka nie wygralismy ;) Czasami zdarza sie tez, ze powie powaznym tonem: Nie, ja dzisiaj nie wygram motylka. Wy wygrajcie.. ;)
Pierwsza zabawka- nagroda, ktora zdobyl Teo, to pietrowy parking z winda (tak na zachete, zeby go jeszcze lepiej zmotywowac). Kolejna bedzie grajaca ksiazka z postaciami z kreskowki Artur, ktora wypatrzyl podczas zakupow w jednym z marketow i chcial, zeby mu ja kupic. Powiedzialam mu wtedy, ze moze ja wygrac jak uzbiera motylki. Nie bylo zadnych protestow :)
Teo liczy ile motylkow juz przykleil :) |
A to Pan Telewizorek :) |