niedziela, 20 listopada 2011

Swieto Ofiary- c.d. oraz podsumowanie

'Generalnie wyporcjowana koza ofiarna' przyniesiona zostala do garazu, znajdujacego sie tuz przy wejsciu do domu pradziadkow. Zawsze podczas pierwszego dnia Swiat Ofiary garaz ten przystosowywany jest do 'wielkiego krojenia miesa' i smazenia go w ognisku rozpalanym w miejscu specjalnie przeznaczonym do tego celu (zdjecie nr 3 i zdjecie nr 4, dwa posty wstecz). Glowne 'kroicielki' to ciocia Bediya oraz moja tesciowa. Tegoroczne swieta byly dla nich laskawsze niz zazwyczaj. Jak dotad co roku musialy uporac sie z pokrojeniem miesa z dwoch koz pradziadkow (kiedys byly to dwie owce, ale nastapila zmiana upodoban kulinarnych), po czym ledwo zywe udawaly sie do polozonego nieopodal domu starszej siostry prababci Teomana, zeby pokroic mieso pochodzace z jej owcy ofiarnej. Staruszka ma ponad 90 lat, mieszka wraz z rownie leciwym mezem w lepiance, a tuz obok w cywilizowanych warunkach mieszka ich syn wraz z rodzina, ktory za przeproszeniem wypial sie na rodzicow i nie przejmuje sie zbytnio ich prymitywnymi warunkami mieszkalnymi, ani tez nie kwapi sie do pomocy im nawet podczas swiat, pomimo tego, ze wszystko co ma to wlasnie im zawdziecza. Tym razem jednak staruszkowie zamowili kompletne wyporcjowanie miesa ich ofiarnej owcy u rzeznika, w zwiazku z czym ciocia B. i moja tesciowa nie padly na twarz z wycienczenia, jak to przewaznie bywalo w pierwyszy dzien swiat. W miare mozliwosci staralam sie pomagac, ale oczywiscie Teoman byl dla mnie wazniejszy niz miecho i nikt nie mial do mnie o to pretensji. Od czasu do czasu pojawiali sie goscie przychodzacy skladac zyczenia swiateczne. W pierwszy dzien to przede wszystkim czlonkowie rodziny, natomiast drugiego dnia, jak co roku, drzwi domu rzadko sie zamykaja, bo pradziadek jeszcze nie tak dawno temu byl soltysem we wsi, w zwiazku z czym liczba osob skladajacych swiateczna wizyte jest calkiem pokazna, zeby nie powiedziec zatrwazajaca ;) Kazdy z przychodzacych czestowany jest talerzem usmazonego miesa, ale nie jest to zwyczaj praktykowany w kazdym rejonie Turcji. Za to wszedzie jest tak (moze raczej 'powninno byc tak') ze okreslona czesc wyporcjowanego zwierzecia trafia do osob potrzebujacych, biednych. Pisze o tym Emilia na blogu, ktory jest moim ulubionym blogiem (zaraz po miniaTurku ;)) i ktory polecam wszystkim tym, ktorzy chca poszerzyc swoja wiedze na temat Turcji oraz tym, ktorzy chca poznac przemyslenia Polki zyjacej w tym kraju znacznie dluzej niz ja. Sa to przemyslenia dotyczace panujacej tu kultury, zwyczajow, mentalnosci mieszkancow, itp.

A teraz moje podsumowanie Swiat Ofiary. Gdyby ktos zapytal mnie z czym mi sie kojarza, to odpowiedz chyba dla wszystkich jest oczywista. miecho, miecho, miecho i jeszcze raz miecho..Po moim pierwszym 'Kurban Bayramı'e w Turcji przez prawie okolo rok czasu mdlilo mnie na sama mysl o baraninie, po tym jak nasi zaprzyjaznieni sasiedzi tutaj w Antalyi, nie wzieli na powaznie wypowiedzianych przeze mnie slow 'dziekuje nie dam rady zjesc kolejnej porcji'..
Poza tym, niestety prawda jest, ze mnostwo zwierzat przeznaczonych na ofiare jest traktowane i zabijane w niehumanitarny sposob. Smutne jest tez to, co pokazuje telewizja podczas tych kilku swiatecznych dni, a mianowicie obfituje w wiadomosci typu: 'pogon za krowa', ktora probujac sie oswobodzic trafia na jezdnie i tam bezradnie 'slalomuje' pomiedzy przejezdzajacymi autami.. Czesto tez pojawiaja sie relacje z wypadkow, do jakich dochodzi w momencie skladania ofiary. I ciezko wspolczuc tym, ktorzy gina na przyklad przygnieceni przez przerazone zwierze..
Przykro mi to stwierdzic, ale jedyna pozytywna rzecz kojarzaca mi sie z tymi swietami to fakt, ze sa one pretekstem do odwiedzenia pradziadkow Teomana. Gdyby nie oni, to moi  tesciowie (tak jak niejedna turecka rodzina) zamowiliby wyporcjowane mieso w markecie, w niewielkiej ilosci, tak dla podtrzymania tradycji, poniewaz oboje za jakimkolwiek rodzajem miesa nie przepadaja. Zaliczaja sie do tych muzulmanow, ktorzy zdecydowanie wola Swieta Ramadanu niz Swieta Ofiary. A ja oczywiscie wole nasza Wielkanoc i Boze Narodzenie :)

Na koniec obiecany przeze mnie przepis na CEMEN, a oprocz tego pasta z AVOKADO- Teo uwielbia chleb posmarowany ta pasta, ale cemenem tez nie pogardzi :) Tak czy owak, avokado zdecydowanie bardziej nadaje sie na skaldnik pozywienia dwulatka niz koncentrat pomidorowy z przyprawami

CEMEN
Sa rozne wersje, niektore z dodatkiem podsmazonego miesa mielonego (ja podaje przepis bezmiesny). Na poczatku wydawalo mi sie to conajmniej dziwne, zeby jesc na sniadanie chleb posmarowany czyms z koncentratem pomidorowym, ale z uplywem czasu przekonalam sie, ze 'cemen' jest calkiem smaczny.(o ile lubi sie czosnek i o ile nie przesadzi sie z przyprawami). Wedlug mnie najlepiej smakuje w towarzystwie jajek ugotowanych na twardo.
Skladniki:
1 lyzka stolowa oleju
1 lyzka stolowa koncentratu pomidorowego
1 lyzeczka (tatlı kasıgı) koncentratu z papryki (biber salcası)- mozna pominac ten skladnik, a w zamian za to zwiekszyc ilosc koncentratu pomidorowego o te 1 lyzeczke
2 lyzki stolowe przetartych pomidorow
okolo pol szklanki oliwy z oliwek
pol lyzeczki (1 cay kasıgı) suszonej miety
pol lyzeczki (1 ck) suszonego tymianku
szczypta mielonego kminku
okolo 5 zabkow czosnku
okolo 8 orzechow wloskich
Wykonanie:
Na oleju podsmazyc koncentraty: pomidorowy i paprykowy, dodac przetarte pomidory, oliwe z oliwek, przyprawy, drobno posiekane lub rozgniecione orzechy oraz bardzo drobno posiekany lub zmiazdzony czosnek. Wszystko dokladnie wymieszac i smazyc przez kilka minut na malym ogniu, mieszajac od czasu do czasu. Jesli uzywamy koncentratu pomidorowego z puszki a nie domowej roboty, to 'cemen' trzeba bedzie dosolic. Smacznego!

Teo wlasnorecznie rozprawil sie z orzechami, ktore dodalam do 'cemenu' :) Za pomoca niewielkiego kamienia pozbawil je lupin, po czym same orzechy probowal rozdrobnic w mozdzierzu. Jednak do tego drugiego zajecia musi jeszcze nabrac troche wprawy, bo orzechy uciekaly mu na prawo i na lewo i niewiele z nich w mozdzierzu zostalo ;)

 PASTA Z AVOKADO:
Ulubione smarowidlo Teomana i moje. Najlepiej smakuje nam z simitem (turecki obwarzanek, ktory nijak ma sie do obwarzanka krakowskiego, a mimo to wcale nie jest taki zly, o ile uda nam sie kupic swiezutkiego, chrupiacego). Natomiast tata dziwi sie co my w tym avokado widzimy, twierdzi, ze nawet po dodaniu przypraw jest 'bezsmakowe'. Kwestia podniebienia :)
Skladniki:
miekkie avokado
odrobina oliwy z oliwek
kilka kropli soku z cytryny
sol do smaku
platki suszonej czerwonej papryki (pul biber)- dodaje tylko dla siebie, bo Teo by sie na mnie pogniewal o to, ze pasta jest za ostra
Wykonanie:
Avokado rozgniesc widelcem, dodac pozostale skladniki, dokladnie wymieszac i gotowe. Smacznego!


Teo najpierw maczal w pascie swojego obwarzanka, po czym zaczal ja jesc lyzeczka


O tym w jaki sposob zaopatrujemy sie w simity, napisze w nastepnym poscie. Metoda dosc ciekawa, w Polsce sie z taka nie spotkalam ;) 


6 komentarzy:

  1. Co do swieta ofiarowania to mamy bardzo podobne zdanie, niestety bo tak naprawde ten pıerwszy dzıen skladania ofiary to dla mnie nie ma nic wspolnego z swietowaniem. Co do çemena to nie jadlam ale robie inna paste na kanapki - acıka podam kıedys przepis na blogu kulinarnym. tez jest z czosnkiem i kocentratem pomidorowym.
    Widze ze zdjec ze jecie sniadanie w tradycyjny turecki sposob na yer sofrası. My u tesciow tez tak jemy ale zawsze mi kolana bola od takiego siedzenia. Nie umiem swobodnie jesc w takiej pozycji. Kwestia przyzwyczajenia i wprawy :)
    Domyslam sie jak kupujecie simity :) Czy moge zgadywac? czy ma to byc niespodzianka dla czytelnikow :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie się uzupełniacie z Emilią ,dając nam wiernym czytelnikom Waszych blogów wiele fajnych i bardzo ciekawych informacji na temat Turcji.Nieraz są to wiadomości zabawne ,nieraz nie zrozumiałe dla naszej mentalności, nieraz przerażające ,ale przecież świat jest różny i nie zawsze musimy to rozumieć,ale zawsze fajnie poznać.A simiti już piekłam wg przepisu Emili wyszły bardzo dobre tylko trochę grubaski i nie takie pięknie wypieczone.Pozdrawiam Noneczka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mozesz zgadywac Emilio :)
    Yer sofrası- ja lubie jesc w ten sposob, ale takie sniadanie z tacy, a nie ze stolu spozywamy tylko raz w tygodniu, kiedy tata Teomana ma wolne. Natomiast wspolne kolacje, co wieczor tez na 'yer sofrası' bo tak nam jest wygodniej. A wszystkie posilki bez towarzystwa taty, Teo je juz sam siedzac na swym malutkim krzeselku przystawionym do malego 'stolika'- sehpy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. A wiec zgaduje :) Smity sprzedaje chlopak noszac tace na glowie. Jesli mieszkacie na pietrze spuszczacie koszyczek na dol chlopak wklada do niego simity a wy wciagacie na gore :) O takiej metodzie slyszalam i widzialam na filmach ale na zywo jeszcze nigdy. Kolezanka z sasiedniego bloku tak sie w mleko zaopatruje. Zastanawiam sie jedynie czy sasiadom nie przeszkadza taka metoda zakupow :) Zgadlam?

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, wlasnie te metode stosujemy :)Nie sadze, zeby to komukolwiek przeszkadzalo, w koncu taki koszyk (czy wiaderko) wedruje na dol i z powrotem tylko raz na jakis czas. Poza tym, osobiscie zawsze opuszczam go w takim miejscu, zeby zadnemu z sasiadow nie 'dyndalo' za bardzo przed oknami ;)
    Pozdarwiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Noneczka, chociaz mieszkam w Turcji ponad 4 lata, ciagle jestem na etapie poznawania kultury i zwyczajow tu panujacych i pewnie nie jedno mnie jeszcze zaskoczy..chetnie dziele sie efektami swoich obserwacji na moim blogu, ale nie ukrywam, ze dosyc czesto zdarza sie, iz o sprawach, o ktorych nie mialam pojecia ja tez dowiaduje sie z bloga Emilii wlasnie:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń