Tuż po naszym powrocie z Bergamy (pod koniec lutego), w konsulacie zorganizowano bal karnawałowy. Miałam tylko dwa dni na przygotowanie przebrań dla siebie i Teomana. Stwierdziłam, że mogę być kosmitką, ale po błyskawicznym wyprodukowaniu sobie gadżetów z folii aluminiowej koncepcja kosmiczna została zastąpiona przebraniem zbliżonym chyba do tematu Gwiezdnych Wojen. Zwał jak zwał, jednak zdecydowanie bardziej skomplikowane było skompletowanie stroju tygrysiątka, którym zapragnął zostać Teo. W sklepie z kostiumami nie mieli całego tygrysiego przebrania, tylko pluszową "maskę". Na szczęście na bazarze udało mi się znaleźć damskie getry z tygrysim motywem :) Pocięłam je i poprzyszywałam do żółtego podkoszulka oraz do dziecięcych spodni. Niestety nie starczyło materiału na tygrysie plecy, ale za to ogonek był jak należy. Teo zachwycony swym strojem, co chwilę przybierał groźne pozy i wydobywał z siebie tygrysie dźwięki :)
Wszystkie dzieci były pięknie przebrane, a mamusie bynajmniej nie pozostały w tyle, co można zobaczyć na zdjęciach poniżej.
Bawiliśmy się przy dźwiękach polskich piosenek, były też konkursy i malowanie twarzy.
Podsumowując powiem tylko tyle: było super! :)
A po balu, tata Teomana zapewnił nam dalszy ciąg rozrywek-wizytę w lunaparku, którą obiecał synkowi, kiedy ten leżał jeszcze w alergicznych boleściach.
Moze to i niedyskretne pytanie...ale nie planujecie rodzenstwa dla malego???
OdpowiedzUsuńZaokrąglenia widoczne na zdjęciach to nie stan błogosławiony lecz efekt uboczny spożywania tureckiej chałwy, pasty sezamowej itp. ;) Próby naturalnego 'retuszu' rozpoczęte (regularne treningi z Mel B). I gdyby nie notoryczne dawkowanie sobie profiterolu (turecki deser czekoladowy) to już wkrótce byłabym smukła niczym baletnica ;) Rodzeństwa nie planujemy..póki co jestem stanowczo na nie w tej kwestii, ale być może za kilka lat zmienię zdanie. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSorry, nie chcialam byc niedyskretna:)
UsuńMyslalam, ze moze nadszedl "ten czas"
Smacznego, prosze zjadac z apetytem- ja juz ciesze sie na lato i kolejny urlopw Turcji- no na super jedzenie :))
Pozdrawiam!!
Nic nie szkodzi, pewnych faktów (a raczej krągłości) nie da się ukryć :) Nie mam z tym problemu, bo wiem, że to stan przejściowy. Jeszcze tylko talerz frytek i przerzucam się na zdrową żywność ;) Już teraz życzę udanego urlopu i częstego delektowania się pysznościami tureckiej kuchni :)
OdpowiedzUsuńJakis czas temu pisalam juz do Pani- corka byla w zwiazku z Turkiem, niestety lub moze " na szczescie" zwiazek ten rozpadla sie po 1,5roku- ale nasza sympatia do tego kraju, ludzi, przyrody i oczywiscie jedzenia zostala :)
UsuńKolejny raz jedziemy na urlop do Turcji i wiem, ze bedzie to urlop udany !!! A props frytek- uwielbiam zawsze i wszedzie -koniecznie z majonezem kieleckim :)))
Tak, kojarzę. Cieszę się, że pomimo tego 'rozpadu' wciąż pozytywnie są Panie nastawione do kraju, w którym mieszkam. A jakie miejsce wybrałyście jeśli to nie jest tajemnicą?
OdpowiedzUsuńFrytami zajadałyśmy się z Anią, która w zeszłym roku stąd wyjechała, więc mam sentyment do tego fast fooda.. Co do majonezu- moja kolejna słabość, ale od kilku miesięcy dzielnie omijam sklepowe półki na których się znajduje ;)
Tradycyjnie Turecka Riwere- Ladowanie w Antaly a pobyt w Okurcalar...po raz 3 ;), w zeszlym roku byla to okolice Kemer ale wracamy "na stare smieci" :))
Usuń